sobota, 17 września 2016

Co trzy miesiące....

Ciekawostka taka.... najpierw mnie zostawiają, a potem chcą się przyjaźnić.... bo mają chwile słabości...

Nie jestem okładem na guza którego nabili sobie na własną prośbę ..
Tylko jedno przychodzi mi do głowy.....

Dziękuje panu Piotrowi Bukartykowi za ten tekst...
Pozwoliłam sobie zmienić go na babską modłę:

Nie żebym nie chciała cię znać
Albo że kładę się spać
No to mów:
Co takiego stało się?

Bo wyobraźni mi brak
By nagle uznać za fakt
Że ot tak
Przypomniałeś sobie mnie…

Co do mnie: tak, jestem sama
I nawet nieźle się mam
Wierz lub nie, poradziłam sobie z tym
Już chyba wiem czego chcę
Niczego nie mam za złe
Bo co złe, ulotniło się jak dym

Piszesz bo nie najlepiej Ci ze sobą
Pytasz czy pobyć ze mną mógłbyś
Kiedyś tyle bym dała by mieć Cię obok
Dzisiaj wiem, że to nie najlepsza myśl

Nawet nie nudzę się zbyt
Jest tyle książek i płyt
Minie wiek, zanim przebrnę przez to sama
Na szczęście czasu mam w bród
W lodówce wódka i lód
A mój pies lubi słuchać, gdy mu gram

I możesz mówić co chcesz
Że ja skrzywdziłam Cię też
Zgodzę się, dziś już stać mnie na ten gest
A nim zgorzkniejesz do cna
Też radzę: kup sobie psa
Z nami zaś, niech zostanie tak jak jest
Z nami zaś, niech zostanie tak jak jest


Piszesz bo nie najlepiej Ci ze sobą
Pytasz czy pobyć ze mną mógłbyś
Kiedyś tyle bym dała by mieć Cię obok
Dzisiaj wiem, że to nie najlepsza myśl


przykro mi... już nie...




niedziela, 21 sierpnia 2016

Geograf...

No, no, no, chyba zrobię nam drinka, bo z kubkiem kawy nie przebrnę przez ten temat - roześmiała się wstając z kanapy.
Opowiadaj,umieram z ciekawości kontynuowała wyciągając kryształowe szklanki z kredensu.
Takiej opowieści jeszcze nie było.

Stawiając drinki na stoliku zastanawiała się jakiego są koloru? Kolor coli z wódką? Bordowy? Brązowy? A może?
Nie, czerwony nie.

Kropelki rosy powolutku spływały po zewnętrznej, błyszczącej stronie naczynia.

No jestem gotowa, opowiadaj rzuciła spojrzenie koleżance.

Sympatyczna blondynka uśmiechała się uroczo. Wolisz opowieść o Panu Konkretnym, czy może o randce w kinie z człowiekiem który chodził na wagary, gdy miał lekcję geografii?
Oba tematy brzmią interesująco.

To opowiem ci o Geografie. O przystojnym trzydziestolatku mieszkającym...
No własnie, gdzie mieszka ten człowiek?
Skąd ty jesteś "przejechany" from?  Chichrała się gdy jej usta dotykały brzegu szklanki.

Na profilu napisał,że mieszka w Gdańsku. Ani nie jest to blisko, ani daleko. W przypadku braku własnego środka lokomocji,świetnie działająca komunikacja miejska sprzyja spotkaniom randkowym.
Nie muszę mówić, że był a właściwie jest inteligentny, błyskotliwy, zabawny.
Z innym bym się przecież nie umówiła.

No tak i o to umówienie chodzi w tej tej opowieści.  Randka, niby zwykła sprawa , ale w tym przypadku...
W tym przypadku dwoje miłośników kina, dwoje kinomanów na swoje spotkanie wybrało własnie ulubione przez siebie miejsce.

Długo rozmawialiśmy o przeczytanych recenzjach, by wybrać odpowiedni film  Zdecydowaliśmy, że najwygodniej będzie nam spotkać się w Sopocie, ciągnęła swoją opowieść powoli sącząc drinka.
Po seansie spacer na molo, może jakaś kawa w kafejce przy "monciaku".

Wiesz, te wspólne przygotowania były niesamowitym przeżyciem. Wydawało mi się, że dość mocno to nas do siebie zbliżyło.
Z niecierpliwością czekałam na ten wieczór, kiedy mieliśmy się spotkać.

Oczywiście zawartość mojej szafy okazała się zbyt uboga by wyglądać "bosko" śmiała się.
Jednak zawartość portfela okazała się jeszcze bardziej marna by kupić coś nowego. Dlatego poszukiwanie skarbów w czeluściach tegoż mebla było dość ekscytującym zajęciem.

Jesteś boska, pomyślałam stojąc przed lustrem. Naturalna uroda, fajna figura, ciuchy jak cię mogę... ekstra.

Całuj mnie i przytulaj, śmiały się . Alkohol powoli uderzał im do głowy.

I teraz najważniejsze, zawiesiła głos dodając dramatyzmu opowieści.
No mów, bo umrę z ciekawości.

Kiedy taka piękna szykowałam się do wyjścia, intuicja szepnęła mi do ucha by sprawdzić na jakim etapie jest kolega. Złapałam telefon do reki i ..... I musiałam złapać się ściany, bo w pobliżu nie było krzesła. Wiesz co on mi powiedział? Wiesz co?

Szok...

Powiedział, ze stoickim spokojem , że chyba nie zdąży dojechać na tą godzinę, bo mieszka w Warszawie.
Wyobrażasz sobie w Warszawie.
Powiedział mi to na godzinę przed opracowanym ze szczegółami spotkaniem.
Kiedy stałam jak idiotka "zrobiona" przed lustrem.
Byłam w takim szoku, ze nie miała nawet siły powiedzieć mu wszystkiego co o nim pomyślałam.

Delikatnie mówiąc żartowniś.




piątek, 5 sierpnia 2016

Mała miłość...

Siedział pod drzewem i płakał.
Patrzyła z daleka, jak chowa twarz w dłoniach, jakby ten niewinny gest miał spowodować, że cały świat zniknie, że on zniknie, że stanie się niewidzialny.

Podeszła do niego i milcząc usiadła obok.
Przez chwilę przyglądała się jak maleńka struga łez próbuje przecisnąć się przez szparę jaka pozostała miedzy dłońmi a twarzą.

Wyczuł jej obecność.

Uwolnił dłonie i wielkimi mokrymi oczami spojrzał na nią.

W jego wzroku było tyle bólu, że można go było fizycznie poczuć na własnej skórze.

Siedzieli tak obok patrząc na siebie przez chwilę.
Można było odnieść wrażenie, że prowadzą jakiś niewypowiedziany dialog,
że otaczający ich dookoła świat  przestał istnieć, zamarł.

I wtedy on nadal milcząc objął ja i przytulił się z całych sił.  Szlochał.

Przycisnęła go mocno do siebie, oparła brodę na jego głowie i czekała.
Czekała aż ten przenikający powietrze płacz ucichnie.
Czekała, aż sam zdecyduje, czy chce podjąć rozmowę i podzieli się z nią swoim bólem, a może wystarczy mu tylko jej bliskość?

Proszę pani, dlaczego ona mi to zrobiła ? - wyszeptał nie odrywając od niej głowy.

Wiedziała, że od jakiegoś czasu często zerkał w stronę  drobnej blondynki z długimi warkoczykami.

Mały gentelman - myślała o nim - gdy na stołówce odsuwał dziewczynce krzesło i z uśmiechem nalewał herbatę do jej kubka.
Jakie to urocze - szeptała do koleżanki -niepostrzeżenie zerkając w ich stronę.

Mała miłość, małych ludzi - pomyślała w pierwszej chwili.
Teraz gdy tuliła załamanego chłopca przyszło jej do głowy, ze miłość jest wprost proporcjonalna do wieku i wzrostu.
Stwierdzenie "wielka miłość, małego człowieka" wydawało się bardziej trafnym określeniem.

Ale co się stało? - zapytała.

Bo ja chciałem, żeby ona była moją dziewczyną, bo ona bardzo mi się podoba - szeptał szlochając.
Powiedziałem jej o tym. Zapytałem czy chce ze mną chodzić. A ona zaczęła się ze mnie śmiać.

Odsunął głowę i kolejny raz popatrzył jej w oczy. Dopiero teraz zauważyła dużą czerwoną plamę na jego policzku, która prawdopodobnie powstała w wyniku uderzenia.
Złapała go delikatnie za głowę i zapytała skąd ten siniak?

Bo ona wybrała innego, bo ja się z nim biłem - w jego głosie obok rozpaczy pojawiła się złość.
Bo ja przegrałem i ona wybrała jego.  O on...a ja - chłopiec próbował ubrać w słowa swoje emocje.

Ona mnie nie chce - powiedział zdecydowanym głosem - nie chce mnie, a ja ją kocham.

Tak, problemy uczuciowe małych ludzi nie różnią się zbytnio od problemów dorosłych. Odrzucenie i porażka bolą tak samo. Może dorosłym łatwiej się z nimi uporać?
Za chwilę miała się przekonać, że chyba jednak nie.

Wiesz, rozumiem co czujesz, powiedziała. Też zdarzało mi się doświadczyć takiego uczucia. Czasem w życiu jest tak, że nie dostajemy tego czego bardzo,bardzo chcemy. -  mówiła do niego cicho.

Popatrz ile fajnych dziewczyn jest dookoła. Zauważyłam,ze parę koleżanek nawet bardzo cię lubi.

Przyglądał się jej uważnie w milczeniu,

Myślę, że jeśli ona śmiała się z ciebie, to nie jest warta twojego zainteresowania
Jesteś jak mały rycerz, który walczy o swoją  wybrankę i to jest  bardzo piękne.
Jeśli kochała by ciebie, to wynik pojedynku nie miał by żadnego znaczenia.  Gdybyś był dla niej ważny, pocieszała by cię i wspierała mimo przegranej.
Jesteś fajnym ,mądrym, wrażliwym chłopcem i sądzę, że niejedna dziewczyna chciała by zostać twoją wybranką.

Czy mnie rozumiesz? - zapytała

Jego oczy nabrały blasku, jakby mały pstryczek elektryczek coś wyłączył.

Poderwał się nagle z ziemi, rzucił jej spojrzenie, dodał krótkie "tak" i pobiegł w stronę kolegów.

Z boiska dobiegł ją jego głośny okrzyk  "ej ty , podaj piłkę"


"Mimo wszystkich trosk i strat życie jest szczęściem. Człowiek powinien cieszyć się tym co ma, jak i zapomnieć o tym co stracił"   Graham Masterton





środa, 3 sierpnia 2016

To cię wzmocni....

Facet zostawił  cię bez słowa ? - dziwił się słuchając jej opowieści. To podłe zachowanie człowieka bez honoru - dodał
Tak. Uważała podobnie, dlatego przez myśl jej nie przeszło, że on zrobi tak samo.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, pomyślała czesząc włosy . Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i głośno zapytała, jakby on stał obok. jakby patrzyła mu głęboko w oczy.

 A ty drogi kolego kogo dzisiaj widzisz, kiedy patrzysz w swoje lustro?

Pewnie nie będzie  jej dane dowiedzieć co się stało. Nie będzie jej dane, spojrzeć prawdzie w oczy, jakakolwiek miała by ta prawda być.

Nienaprawialna awaria systemu - przeszło jej przez głowę.

To jak z kartą bankomatową, Wiesz, że  na koncie są pieniądze, a pani przy kasie mówi: "przykro mi, mamy odmowę wypłaty"  Miotasz się zdenerwowany nie wiedząc co się stało, infolinia nie odpowiada, a w twojej głowie kołacze się milion złych myśli.

Zrobimy to, zrobimy tamto.
Ugotuję ci krewetki.
Naprawię ci komputer.
Mam nadzieję, że nie będę  musiał z twojego powodu, zbierać się do kupy przez pół roku.
Lubię z tobą rozmawiać, dobrze się przy tobie czuję.
Na kolację zrobimy sałatkę.

Słowa rzucone w pustkę kołatały się po jej głowie jak torebka foliowa na wietrze.
W górę i w dół, bez żadnego sensu. 

Pierwszy raz straciła czujność. Pierwszy raz postanowiła zaufać.
Przecież człowiek z zasadami jest jak skarb.
Pierwszy raz.

Leżała na łóżku patrząc w sufit, próbując przypomnieć sobie, ile razy przekonywał ją, że wszystko będzie dobrze, by nie martwiła się na zapas..
Ile razy mówił jak został dobrze wychowany, jaki jest uczciwy, prawdomówny i szczery.

Zastanawiała się, czy te magiczne słowa były prawdziwe, czy może powtarzał je sobie jak afirmację, która po setnym a może tysięcznym głośnym wypowiedzeniu  mogłaby stać się rzeczywistością.

Zawsze zostawiała sobie margines bezpieczeństwa, ale tym razem...

Przecież mówiłem ci, że nie każdy jest taki sam, wyluzuj  - powiedział przyjaciel gdy opowiadała mu o swoich obawach i wątpliwościach. Nie możesz za każdym razem budować murów. Daj sobie szansę.
Dała.

W internecie każdy może być każdym - ta myśl zawsze była dla niej jak znak ostrzegawczy powieszony przed oczami.
Tym razem schowała go do szuflady.
Tym razem sama strzeliła sobie w kolano. 
Jakby zapomniała , że będzie bolało.

Zbyt dużo euforii w tej opowieści - rozsadek ciągnął ją za koszulę. 
Ale serce uśmiechało się jakoś głupio.

Z wytęsknieniem czekała na tą chwile, gdy będzie mogła wziąć słuchawkę i usłyszeć jego ciepły spokojny głos.
Rozmawiali co noc, o codziennych sprawach, o tęsknotach , emocjach, wyobrażeniach. Wydawał się taki realny i prawdziwy. Tęskniła.

Może chciała go takim widzieć. Tak, zagrał na jej najdelikatniejszej strunie - zaufaniu i wsparciu.

Cieszyła się na myśl, że nauczy ją jeździć na rolkach. 

"Będę cię wspierał i trzymał, żeby nic ci się nie stało. Pilnował, żebyś nie zapomniała stabilizatora na kolano" - taka  troskliwość była czymś nowym w jej życiu.

Wygrzebała rolki  z zakamarków szafy. 

Przecież ja się na tym zabiję śmiała się do siebie, próbując powoli wstać z kanapy. A gdy już z pomocą ściany dotarła do przedpokoju była z siebie dumna. Trzy metry korytarza wydawały się długie jak autostrada do nieba. Nauczę się, nie wyjdę na kompletną idiotkę.

Siniak na tyłku pewnie mniej boli niż siniak na duszy.

Czary mary i czar prysnął jak bańka mydlana.
Wydawało jej się,ze już nic nie może jej zadziwić, że spotkała tylu dziwnych ludzi, a tutaj popatrz. Mitoman?

Jak dobrze znała ten scenariusz rozstania. Choć w tym przypadku szok był dużo większy.
Bo gdy rozstanie w złości może skutkować ciszą w eterze, tak rozstanie z planami na ...
No właśnie, planami na co?
Na to by zamknąć drzwi i udawać, ze tej historii nie było?

Może za szybko zaczęła wieszać firanki?
Może zdania "kup owoce" "zrobimy sałatkę na kolację" "jak wrócę to zadzwonię" od jakiegoś czasu znaczyły zupełnie coś innego. Znaczyły "nigdy już się do ciebie nie odezwę" " daj sobie spokój z tą znajomością" "pa pa"
Ale dlaczego nie zrozumiała tego języka?

Nigdy nie drapała po drzwiach chatki w której jej nie chcą. Ale wpychanie tematu pod dywan,udawanie, ze nic się nie stało?
Nie. Nie potrafiła.

Napisała:

"Przykro mi ,że wymyśliłeś takie zakończenie tej historii... ale cóż... życie.
Ja też dziękuję za miło spędzony czas"

Czytała odpowiedź przypominając sobie słowa które często powtarzała swojemu synowi.

"Słowo przepraszam, to takie najgłupsze słowo na świecie...niby załatwia sprawy, bo w końcu jak inaczej wyrazić skruchę.
Ale wyobraź sobie sytuacje,gdy wybijasz komuś oko a potem mówisz mu przepraszam"

Nie ma o czym rozmawiać, mężczyzny nie zrozumiesz -powiedziała do koleżanki, popijając kolejny łyk kawy.
Ja to wszystko wiem. Wiem, że dojrzali ludzie potrafią brać odpowiedzialność za swoje słowa i zobowiązania. Potrafią rozmawiać nawet na trudne i drażliwe tematy, potrafią w końcu zamykać sprawy.
Jak dogadać się z facetem? Jak zrozumieć gdy jedna strona milczy, pozostawiając drugiej tylko sieć domysłów, przypuszczeń i kombinacji, które prawdopodobnie nie mają nic wspólnego z rzeczywistością?

Przeczytała poniższy tekst i świat stał się jaśniejszy.

8 rzeczy o mężczyznach, które powinna wiedzieć każda kobieta







sobota, 23 lipca 2016

Kto to...?

To jest opowieść ze specjalną dedykacją dla mojego "starego" kolegi. Pozdrawiam Cię cieplutko.

Wiadomość jak jedna z wielu.  
Przeczytała i pomyślała,ze gdyby dobrze poprowadzić rozmowę to zapowiada się ciekawy temat.

Anioł i diabeł usiedli na jednej gałęzi.

Nie był pierwszym człowiekiem , który zauważył jej wpis "ateistka". Nie atakował jej , ale z zaciekawieniem zapytał jak można łączyć dobro z brakiem boga w sercu?

Pomyślała, że w dobie "wojen religijnych" o których co dzień informują media można zadać analogiczne pytanie - jak łączyć boga w sercu z wyrządzanym złem? 

Z pomocą przyszedł jej ukochany Bruno Ferrero, którego przypowieści zawsze przyprawiają ja o ciarki na plecach.  Poszperała na stronie i znalazła odpowiedni do jej odpowiedzi cytat i napisała:

Czasami wydaje mi się, że jestem bliżej boga niż niejeden bogobojny.
Bruno Ferrero napisał:
"jesteś małą lampeczką, drżącą pośród niezmierzonego mroku,
ale stanowisz część Bożęgo planu . I jesteś niezastąpiony,
Ponieważ nie ma innego planu."

Więc myślę, że jestem jednym z elementów bożych puzlii. Bez znaczenia co mam w sercu. Staję wierzącym ludziom na drodze, by mogli zastanowić się nad swoją wiarą, albo nad tym, że inni mogą inaczej.

I kiedy już miała nacisnąć przycisk "wyślij"  spojrzała  na zdjęcie tego człowieka. i wtedy przeleciała jej "ta" myśl po głowie.

Ja go znam.

Pierwsze zdjęcie przedstawiało zupełnie nieznanego jej sympatycznego ( muszę tak napisać, bo wiem że czyta) mężczyznę. W drugim  zdjęciu było coś znajomego. Zbliżyła twarz do ekranu, jej pamięć pracowała na najwyższych obrotach.
Tak, to może być on. Ale.
Nie widzieli się tyle lat. 

Parę razy wracała od jednego zdjęcia do drugiego
To niemożliwe - myślała.
Taki przypadek, a może dowód na "małość" tego świata.

W zasadzie prawie pewna że to on, wróciła do wiadomości i dopisała jeszcze jedno zdanie.

Na drugim zdjęciu wyglądasz jak mój kolega,  do tego masz nawet tak samo na imię, czy ty to....?

Nie czekała długo na odpowiedź. 
Odniósł się do jej wypowiedzi a na końcu przedstawił się z imienia i nazwiska

To co? Kolega?

Nie poznał jej.

Siedziała oniemiała,  uśmiechała się do siebie, taka historia. 
"Życie jest małą ściemniarą...,wróblicą, wygą, cwaniarą... Plącze nam drogi.....nogi...." Chłopak w radio śpiewał, jakby wiedział, że ona własnie w tym momencie dokonała niesamowitego odkrycia.

Wzięła głęboki wdech i powoli wystukała:

Nie wiem, czy o dobry znak, czy nie. Bo skoro mnie nie poznałeś, to musiałam nieźle się zestarzeć.Ale pozytywne jest to, ze musiałam ładnie się zestarzeć skoro teraz mnie podrywasz.
Znam cię, nawet nie wiesz jak bardzo.... Ale, aż "tak" bardzo to nie .
Nie pomyliłam się, a kim jestem ja? Masz zagadkę.

Wyślij.... klik...

Przed oczami stanęły jej wspólne imprezy, gdy odwoziła kolegów w stanie lekko wskazującym do domów, wspólne szalone wycieczki. Przegadane wieczory,bo stanowili świetnie zgrany zespół... No i oczywiście praca.Odprawy, szkolenia, burze mózgów .

A on?

A on był ich szefem ..

Tym razem dłużej czekała na odpowiedź.

"Oczywiście.... to TY !!!  Sorry ... świetnie wglądasz, musiałem się przyjrzeć , bo jesteś trochę w dali, a wiesz, że najpierw rzut okiem i nie analizuję szczegółów. Ale spotkanie. No , no. Ciebie też tu przygnało."

I zadzwonili i przegadali wspominając dawne fajne czasy, cały wieczór.

"Wiesz, najbardziej mi żal , że wyrwałem fajną laskę... a tu się okazało, że to ty...." zaśmiał się do słuchawki.

Tak związek z tobą byłby jak kazirodztwo - odpłaciła się.

Pamiętała te żarty... Jak to było dawno...




piątek, 22 lipca 2016

Do zobaczenia....

Wyjeżdżam, nie będzie mnie tydzień. Tydzień odwyku od komputera, od poszukiwania inspiracji do kolejnych opowieści, 
od was drodzy czytelnicy. 
Proszę was, spójrzcie łaskawym okiem na tego kto was co rano budzi, rozśmiesza, denerwuje, całuje w czoło na "dzień dobry"
I zamiast marnować czas na bezsensowne rozmowy o niczym , albo o czymś istotnym co tak naprawdę tylko istotne się wydaje idźcie na spacer, na lody, na wódkę. Idźcie do diabła, do anioła, nie marnujcie czasu.

I mnie brakuje dzisiaj czasu na ekscytujące opowieści, więc tylko leniwie skopiuję nudne już teksty z mojej porannej poczty:

Nr 1

"Staram się nauczyć rozszyfrowywać psychikę kobiet po zdjęciach. Jestem ciekaw czy dobrze Ciebie oceniam  .....Uprawiasz seks tak dla przyjemności, jak pojawia się chemia ....czy trzeba z Tobą chodzić?"

Odpisałam, bo nie miałam nic ciekawego do roboty:

Psychikę powiadasz. Sądzę, że każdy uprawia sex dla przyjemności, może niektóre mężatki robią to dla świętego spokoju, ale to chyba jest smutne.
Sex tylko z chemii to pozorna przyjemność, tylko orgazm.
Sex wynikający z bliskości i zaufania, podparty miłością to intymność. Taki sex to szansa na realizowanie magii i fantazji. Owszem potrzeba do tego chemii, ale podstawą jest emocja, miłość. Nie tego, że ktoś mnie dotyka sprawiając mi przyjemność, ale tego bym ja pragnęła dotykać tego kogoś kto jest dla mnie ważny.
Czy trzeba ze mną chodzić?

Nie jesteś pierwszy, który zadaje mi takie pytanie.
W każdym przypadku odpowiadam, trzeba ze mną chodzić.

Tutaj wielu chciało mnie przelecieć, ale nikt nie próbował mnie uwieść. Jest to bardzo smutne. Wiesz co to męska sztuka uwodzenia? Pewnie nie.



Co odpowiedział kolega?
Nic ciekawego.

" Tego się spodziewałem, że na pytanie na które można odpowiedzieć jednym zdaniem... odpowiesz obszernym monologiem. Zgadłem, punkt dla mnie.

Tak, jestem kobietą i gadanie to taka moja genetyczna przypadłość.


Nr 2

"hmmm....możemy gadac głupoty ale sama dobrze wiesz że na wszystko w zyciu przyjdzie czas.....więc tak.. ..do póki nie spotkasz swojego Pana Big Love możemy przyjemnie spędzać czas....masa pieszczot pełen luz a jak poznasz Pana Big Love to ja zniknę albo zostaniemy przyjaciółmi i w kazdym wypadku nikt nic nie wie.... propozycja przyjemna i sensowna... kiedy masz czas na seksik?"


I tu się zgodzę, możemy gadać głupoty, potem  rozkładać je na części pierwsze, przeżywać nieudane teksty i zapętlić się tak, że w końcu to co było treścią przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie i zniknie. Nie pozwólcie na to. 

A propozycja kolegi?
No cóż, brzydki był. 

Miłych wakacji Kochani










czwartek, 21 lipca 2016

Róża...

Co robisz ? - jak zawsze zaskoczył ją telefonem.

Przyjaźnili się od tylu lat, że przyzwyczaiła się do tych jego nagłych pomysłów. 


Co się stało? - zapytała


Wiesz, do Róży przychodzą koleżanki, chcą poplotkować bez mojej obecności, dostałem nakaz eksmisji z domu. 


Zabieram cie na spacer, jestem za 15 minut. Wystrzelił słowa jak z karabinu maszynowego po czym wyłączył się.

Nigdy nie miała szansy na odmowę.  Uśmiechała się ubierając trampki.
Tak, w szafie miała przygotowany komplet na zaskakujące pomysły Maka.
Dokąd tym razem?

Kiedyś krępowały ją te jego nagłe , niespodziewane wizyty.

Maku, czy Różą nie ma nic przeciwko temu, że ty tak domnie wpadasz? - zapytała wprost. 

Ja jakoś głupio się czuję z tego powodu.
No co ty- zaśmiał się -wiesz, że bez jej zgody twojego progu bym nie przekroczył. 

Wieczorem zadzwoniła Róża mówąc - dziekuję ci kochana, że zawsze się nim zaopiekujesz. Mak mówił mi o twoich wątpliwościach, dzwonię by cię uspokoić, zawsze ci ufałam. Przecież wiesz, że Mak woli kobiety z dużym biustem, więc nie mam się czego obawiać - dodała żartobliwie.
No tak, ja jestem płaska roześmiała się do słuchawki.

Kamień spadł jej z serca. 
Teraz gdy zdarza się ta niespodziewana chwila spokojnie sięga po "pakiet spacerowy".

Gotowa jesteś, czekam w samochodzie.

A mogę zabrać psa - zapytała zapinając bluzę.
Jasne jedziemy na plażę, fajnie wieje. Wywieje nam wszystkie głupie myśli.

Miło cie widzieć, rzucił od niechcenia gdy wsiadła do samochodu.

Ciebie też - odpłaciła się

Mak i Róża to taka niesamowita para.

On, bardzo przystojny mężczyzna, wysportowany, dusza towarzystwa.
Ona spokojna, małomówna szara myszka. Zawsze cicha, zawsze skupiona. Emanująca taką ciepłą, pozytywną energią.

Przypomniała sobie, gdy na jakiejś imprezie Mak rozbawiając wianuszek otaczających go pięknych kobiet co rusz patrzył na Róże. Patrzył takim pełnym miłości spojrzeniem. Jakby chciał powiedzieć "tylko ty".  A ona odpłacała mu tym swoim pełnym uroku uśmiechem.


Ile to już lat? 15? A może 20?

Nie, nie możemy być tacy starzy - pomyślała.

Wspomnienia przelatywały przez jej głowę jak drzewa za oknami auta.


Wy to jesteście taką idealną parą - powiedziała kiedyś przy piwie.

Mak patrzył na nią przez chwile, potem na Różę a potem bardzo poważnym tonem powiedział.
Kochana, pozory mylą, Róża jest straszną dyktatorką, ciągle się mnie czepia i na mnie krzyczy, do tego wymaga wynoszenia śmieci i mycia kibla. Straszna baba.

Dziewczyny popatrzyły na siebie, Niebieskie oczy Róży zrobiły się wielkie i granatowe.  Otworzyła usta by coś powiedzieć ale on spojrzeniem je zamknął i dodał

Róża ma jedną zaletę , wielką zaletę. Zawiesił głos i patrząc raz na jedna, raz na drugą wyszeptał "Kocha mnie"

Tym razem oczy Róży zaszkliły się,  nic nie mówiąc wtuliła się w jego otwarte ramiona.


Kurcze, nic nie widać  Mam nadzieję, ze dowiozę cię cała, zaśmiał się gdy nagle oślepiło ich ostre zachodzące słońce.


Uśmiechnęła się.


Odwrócił głowę w jej stronę i nie wiadomo dlaczego powiedział.


Wiesz,  ludzie mylą miłość z potrzebą. Myślą , że to odczucia zamienne - a nie są.

Można kogoś kochać i jednocześnie go potrzebować, ale nie kocha się dlatego, że się kogoś potrzebuje.
Kocha się za nic, Kocha się bez względu. Miłość to nie licytacja - opłaca się czy nie.

Parzyła na niego zdziwiona, Dlaczego mi to mówisz?

Nie wiem.

Kobieta to takie skomplikowane zjawisko. Jak się porusza, jak wygląda, jak siada, mówi, podaje rękę, jak pachnie, jaką ma osobowość.


Tandeta rzuca się w oczy, dobry gatunek przyciąga wzrok. Zakończył.


Wysiadamy.






wtorek, 19 lipca 2016

Kocham cie....

"Wreszcie zaczęłam wierzyć w coś, co nazywam fizyką poszukiwania. To siła natury, którą rządzą prawa tak realne jak prawo grawitacji. Zasada fizyki poszukiwania brzmi tak: jeśli jesteś wystarczająco dzielny, aby zostawić za sobą wszystko i wyruszyć na poszukiwanie prawdy zewnętrznej lub wewnętrznej. Jeśli wszystko co napotkasz na swej drodze potraktujesz jako podpowiedzi i wszystkich napotkanych ludzi jako nauczycieli. Jeśli jesteś w stanie wybaczyć sobie kilka gorzkich błędów. Wtedy prawda nie będzie przed Tobą zatajona".



Odtajniona prawda, prawda sobie tylko prawdziwa. Kolejny obraz prawdy stanął jej przed oczami. Tak, przecież prawda ma wiele barw. Najbardziej ekscytującym zadaniem jest poszukiwanie prawdy na portalu randkowym. Uśmiechała się do siebie czytając wiadomość od Wielbiciela

 *** "kocham cie zakochałem sie w tobie bo jestes inna niż wszystkie tutejsze kobiety
 blagam pozwol mi zabrac się do bawarii  dam ci wszystko o co mnie tylko poprosisz wiem ze to ty jestes ta jedyna po prostu wiem"

Miło mi to czytać, ale sądziłam,że ten temat zamknęliśmy już jakiś czas temu... - napisała mu ponieważ już dawno rozmawiali i jak pamięta była okropną zołzą... Przyjemny z wyglądu człowiek już na samym początku ich korespondencyjnej znajomości wydał jej się dziwny. Jakiś wewnętrzny głos szeptał UWAGA!

 *** mowie ze kocham bo tak to czuje milosc jest slepa i taka zostanie to serce mna kieruje mowi jak i co robic i to jest piekne i tego sie nie boje i wiem ze ryzykuje ale wszyscy ryzykujemy w kazde dziedzinie i na kazdym szczeblu naszego zycia i kpiszac kocham czuje to nie boje sie tego pisac i ryzykuje piszac to do CIEBIE BOWIEM ZE mozesz mnie tez negatywnie ocenic ja sie nie obrazam bo nie potrafie prosze o teledfon bede dzwonil

Daj spokój...

 *** wedle zyczenie nie moge sie mn narzucac bo to jest tez nie grzeczne wybacz prosze z wiekim szacunkiem dla Ciebie

Miłego wieczoru

 *** wiem ze bedziesz szczesliwa szkoda ze nie moge byc czescia twojej radosci 
potrafie tanczyc a po tancu wziasc cie na rece zaniesc do sypialni grzecznie polozyc mocno przytulic i pozwolic nam zasnac
nie mozliwe jest znalezienie osoby,ktora cie nie zrani... znajdz wiec taka dla ktorej warto cierpiec...dla mnie ty nia jestes.Uwielbiam cie kocham cie ponad wszystko, to przyszlo caly czas dziekuje za to zejestes twoj wielbiciel 





wtorek, 28 czerwca 2016

Zbrodnia.....

Dlaczego nie było w niej strachu.
Każda normalna kobieta prawdopodobnie śmiertelnie by się przestraszyła, a ona nic...
Żadnego nerwowego bicia serca, drżenia kolan, skoku adrenaliny przyprawiającego o zawroty głowy i trudności w oddychaniu.
Nic.
Zimna konkretna ocena sytuacji. Jakie miała szanse w starciu z dorosłym silnym mężczyzną.?
Przestraszyła się nie jego, ale własnych myśli.
Wyobraziła sobie jak powoli niezauważenie wyciąga z torebki małe, ostre nożyczki. Zawsze je ma przy sobie... zawsze.
Kobiety noszą ze sobą gaz pieprzowy, dezodoranty a ona, małe srebrne nożyczki do obcinania paznokci.  
Kątem oka spojrzała na jego twarz. Milczący mężczyzna w skupieniu patrzył na drogę. Przystojny, inteligentny, miły.
Tak... zastanawiała się, czy jest on typowym psychopatą?. Czy może człowiekiem, który przestał wierzyć, że jego obraz w lustrze i to co ma w głowie może złamać wiele niewieścich serc .
Zastanawiała się czy powinna wbić nożyczki w udo, ramie, a może od razu w krocze.... Jeśli oczami wyobraźni można coś poczuć, to ona właśnie w tym momencie poczuła jak ostre, zagięte ostrze przebija spodnie i gładką opaloną skórę. Jak przekręca wbite nożyczki i jak z pozoru delikatny przedmiot rozdziera tkanki. Widziała swój zimny uśmiech i jego oczy w których uczucie bólu mieszało się z zaskoczeniem..Jak  zdezorientowany i zaskoczony mężczyzna na chwile traci kontrolę.
Wyobraźnia rozkręcała się coraz bardziej,  karmiona widokiem lasu za oknem i ciszą panującą w samochodzie.
Stop!
Dlaczego wybrał taką drogę?
Czy jego myśli też kryją jakieś mroczne tajemnice?

Kropla potu powoli płynęła wzdłuż jej kręgosłupa, by na końcu zniknąć wessana przez delikatne włókna koronkowych majtek.
Podniecenie, chyba tak powinna nazwać ten ciepły prąd który wraz z pojawieniem się kropli potu wędrował akurat zupełnie w przeciwnym kierunku.

Wjechał na leśny parking i zatrzymał auto..Siedział przez chwilę w bezruchu, trzymając obiema rekami kierownicę. W końcu wziął głęboki wdech i nadal milcząc odwrócił się w jej stronę. Kanonada myśli bombardowała jej głowę. Ale się wpakowałam
Popatrzył na nią dziwnie. Powoli, delikatnie dotknął jej włosów skłaniając się do pocałunku.

Wzdrygnęła się, cofnęła głowę i patrząc w jego błękitne oczy wyszeptała - czy ty chcesz mnie zgwałcić.

Uśmiechnął się i wysiadł z samochodu. Powoli obszedł auto dookoła wyciągając po drodze coś  z bagażnika. Przez otwarte drzwi słyszała jego kroki.

Co wyjął?  Co chce zrobić? Co teraz?

Otworzył drzwi od strony pasażera, Pochylając się w jej stronę musnął ustami jej ucho i wyszeptał...
Czas na lody...

Po czym z uśmiechem na ustach podał jej chłodne oszronione pudełko.....






czwartek, 23 czerwca 2016

Mleczarz...

Dzwonek  wyrwał ją od codziennych zajęć.
Ostry dźwięk randkowego telefonu rozchodził się po pokoju. Popatrzyła na wyświetlacz - ciekawe kto to, numer był jej zupełnie nie znany.

Halo - powiedziała zalotnie uśmiechając się do siebie.

- Cześć - usłyszała
Niski męski, głos brzmiał strasznie poważnie.


- Bo JA dzwonię do ciebie , ponieważ mam taki sposób i po twoich pierwszych trzech zdaniach będę wiedział z kim mam do czynienia.

Stała oniemiała , trzymając słuchawkę przy uchu.  Czuła,  jak fala ciepła napływa do jej ciała.
Nie, nie było to podniecenie, choć tempr głosu  mógłby  przyprawić o zawrót głowy.
Czuła napływająca fale śmiechu.
Słuchała kolegi i wyobraziła sobie jego ogromne JA, które jak grom z jasnego nieba  wypadło na podłogę.  Owo JA upadło z dużą siłą, ale temu upadkowi nie towarzyszył huk detonacji , ale jakieś cienkie kwilenie , jakby małe żółte kurczaczki rozbiegły się po pokoju próbując udawać ważne.

Ten widok tak ją rozśmieszył, że ....

Ha ha ha ha...  mój drogi, ja już po pierwszym twoim zdaniu wiem z kim mam do czynienia - pomyślała...ha ha ha

- Bo JA mam taki swój sposób rozmowy. Jeśli mi się spodobasz to zadzwonię jeszcze raz , a może się umówię. Jeśli nie będę chciał z tobą rozmawiać to powiem, że na przykład mleko mi się gotuje i muszę pędzić do kuchni - kolega kontynuował swój monolog.

Małe żółte kurczaczki coraz radośniej podskakiwały na podłodze....

Gotuje mleko, gotuję mleko... ćwierkał jeden , a drugi popychając innego krzyczał .."poznasz łaskę pana, albo nie"  staraj się maleńka, staraj...

Nie mogąc opanować śmiechu zapytała -  to po ty to wszystko do mnie mówisz, mam  starać się tobie przypodobać , czy o co chodzi?

Ćwir, ćwir... będę cię oceniał, czy jesteś kobietą dla mnie - zaćwierkał mały, żółty stworek mocno udając groźnego koguta.

Ale wiesz mój drogi kolego, ja nic nie muszę.Mam gdzieś to, co ty sobie o mnie pomyślisz,  wykrztusiła pomiędzy kolejną salwą śmiechu..

Kurczak nie spuszczając z poważnego tonu ciągnął dalej... -  to nie dobrze, bo JA będę do ciebie mówił , a ty nie będziesz mnie słuchała.

Każde jego zdanie powodowało,jeszcze większy atak śmiechu...
Rozumiem, powinnam być grzeczna i uległa - parsknęła, nigdy w życiu tak się nie śmiała do słuchawki -  to ty despota jesteś...

A ty jesteś strasznie rubaszna i z tego co słyszę, zupełnie niepoważna....jego powaga wylała się z głośnika, zalewając kurczaczkom skrzydełka...

Tak, lubię się śmiać...  i uważam, że powinieneś teraz udać się do kuchni w celu ugotowania mleka... - nawet jej myśli nie potrafiły zabrzmieć poważnie.

Kolega mocno zdezorientowany jej idiotycznym zachowaniem , gubił się w monologu. Musiał uznać ja, za nieźle stukniętą. Ponieważ śmiech , a zwłaszcza taki "głupawkowy" jest zaraźliwy to w którymś momencie rozmowy i jemu się udzielił.
Śmiali się więc razem..
Ona, bo rozśmieszało ja jego podejście do tej rozmowy, ta śmiertelna powaga.
On, najprawdopodobniej śmiał się z niej. Albo śmiał się bez udziału świadomości , czystym fizjologicznym odruchem przepony.


Kiedy wyłączył się niespodziewanie była pewna, że było prawdopodobnie pierwsze tak dziewicze doświadczenie w jego życiu...

Mleko wykipiało.

I dobrze... pomyślała

Ostatni uśmiech uświadomił jej , ze oblała  egzamin na kandydatkę do jego ręki.
Nie przeszła do następnego etapu w kastingu do roli narzeczonej...
Jakoś ja to nie zasmuciło.


" Śmiech to najmądrzejsza i najłatwiejsza odpowiedź na wszystko, co dziwaczne"
" Trzeba się śmiać. Inaczej człowiek by zwariował"




niedziela, 19 czerwca 2016

Baran... dla dorosłych

Wiedziałam , że jak zmienię szafę to od razu nowe śmieszne melodie popłyną.

To historia na niedzielny wieczór oznaczona znaczkiem tylko dla dorosłych, bo erotyk taki :)

Odpaliła pocztę i oniemiała, choć te zadziwienia już nie robiły na niej wrażenia. Koleżanki ostrzegały ja przed tym Panem. Mówiły że bezczelny, ze cham, że... oj same złe rzeczy mówiły.

I proszę zastukał do jej drzwi, do tego od razu mocno i zdecydowanie.

   *** masz ochotę ugościć mnie? Buziaczek... Baranek

Jeśli stanęłam oko w oko ze złem wcielonym spróbuję podjąć wyzwanie - pomyślała i wystukała na klawiaturze:

Ale ja mieszkam pod mostem.

Tak Baranek szybko zareagował, ale przecież nie chodziło o wywołanie wojny, a raczej o próbę oswojenia "potwora"

   ***  Hmm... idiotyczny tekst. Uważaj aby się nie sprawdził.

A jakiej odpowiedzi oczekiwałeś.

   *** Myślałem o twojej gościnności i namiętnośći

Ok... ale dlaczego miałabym akurat ciebie zaprosić?

   ***  Just for fun... bo masz ochotę na Baranka

Baranku wiem, że cię nie przegadam, więc nawet nie będę próbowała. Powiem ci w tajemnicy, że aby mi się chciało Baranka to on musi się trochę wysilić, ale widzę, że raczej nie będzie mu się chciało.

   ***  hi hi... masz rację

Więc widzisz.. mamy inne priorytety.... ty jesteś bezczelnie perfekcyjny, ja inteligentna.... inaczej?

   ***  komplikujesz proste sprawy.

Kobiety lubią sobie komplikować życie, przecież wiesz.

   *** No wiem, ale gdybyś miała ochotę na realne ryki tiki to daj znać!

Oczywiście, obiecuję, że będziesz pierwszym do którego zadzwonię.

   ***  taa... Znasz powiedzenie... pierwsi będą ostatnimi, a mnie cycka się chce...

 To nie marnuj czasu na mnie... Szukaj... Wiesz jak to mówią :nie każda da się przelecieć , ale każdą trzeba próbować.

   ***  Ups... wiesz co mówisz !!! a myślałem , ze tylko ja jestem namiętny.

No wiem, wiem, życie to nie bajka. Przecież wiesz.

   ***  Owieczko .. wiem Baranek jestem

No widzisz, to dlatego tak dobrze cie rozumiem.

   ***  Gdybyś rozumiała to już byśmy beczeli razem.

Na razie beczę ze śmiechu, bo ja jestem owca z Wenus i daleką drogę mam do Barana z Marsa. Wiem, że jesteś uparciuchem , ja też jestem... Ale chyba większym od ciebie.

   ***  hmm.. ja mam roga a ty futerko.

Mój drogi Baranie, ja jestem po strzyżeniu, i nie potrzebuje samca bez roga i bez ptaka.

   ***  wiec przypraw mi drugiego i walnij mnie w rogi a ptak wzleci.

No pierwszy raz ktoś prosi mnie o to, by przyprawić mu rogi ... ha ha... już cię lubię.

   ***  Walnij mnie w rogi... por favor...looking for...what ever...

Baranku, zmykam samotnie do łózka mego... życzę ci stosunkowo udanej nocy..

   ***  beee   beeee trykać sie chce

Wiesz, sex jest jak gra w brydża, jak nie masz dobrego partnera, to musisz mieć przynajmniej dobrą rękę.

   *** Czarnej owcy można się od tego nabawić...

Raczej odcisków.
Cześć. Dzięki za konwersację, dawno tak się nie śmiałam.

   ***  No i mnie zostawiła... jajcara ... śpiąca...

I okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują .






niedziela, 12 czerwca 2016

DZIĘKUJĘ


Dzisiaj przekroczyliśmy
magiczną liczbę 5000 odwiedzających.

Dziękuję wszystkim miłosnikom mojej pisaniny.

Dziękuję matkom i ojcom tego pomysłu.

Dziękuje tym którzy wspierają mnie w tworzeniu nowych opowieści,
oraz tym, dzięki którym znajduję inspiracje

D Z I Ę K U J Ę





Odwaga...

Patrzył jak biegła plażą, śmiejąc się głośno. 
Wiatr smagał ja po twarzy a długie ciemne włosy wirowały jak maleńkie tornada. 
Ciekawe, o czym myśli, zastanawiał się powoli podążając za nią. 
Mocny wiatr owiewał jej postać tak mocno,
że zwiewna sukienka odkrywała wszystkie tak dobrze mu znane tajemnice jej ciała.
Wydawała sie taka beztroska i radosna.

Zatrzymał sie na chwile, podniósł błyszczący w słońcu mokry kamień i rzucił do wody

Jeden, dwa, trzy, cztery.

Kamień z lekkością ślizgał się sie po grzbietach przybrzeżnych fal.

Jeszcze raz schylił sie, jeszcze raz wziął kamień do reki. Długo obracał go w dłoni, by w końcu rzucić ze złością do wody. 

Popatrzył w jej stronę.

Odwróciła sie słysząc silny plusk.

Ja nie potrafię puszczać kaczek - krzyknęła do niego - pokażesz mi.
Nie - powiedział.

Podeszła blisko, jej chłodna dłoń dotknęła jego policzka.
Czy coś się stało? - Zapytała patrząc mu w oczy.

Co ja tutaj robie? - pomyślał. 
Co ja robie z tą kobietą?

Każdy z jego kolegów mógłby tylko pomarzyć o takim "zjawisku" 
a on nie wiedział jak powiedzieć jej, że to sie nie uda.

Bał się jak zareaguje na jego słowa, że jeszcze się nie rozkręciło na dobre a on już ma dość.

Wyobrażał sobie namiętność i prostotę życia. Chciał dla siebie podziwu i bliskości .

Dostał piękne puste pudełko.  Właściwie to sam wybrał. 

Nie chciał słuchać jej głupiego gadania: o koleżankach, ciuchach, kosmetykach.

Irytowało go jej wdzięczenie sie... w celu.... 
Zawsze miała jakiś cel...

Kiedy ostatnio przy piwie kolega powiedział do niego - fajna ta twoja dziewczyna - to już nie był taki dumny jak jeszcze niedawno.

Teraz odburknął - to sobie ją weź.

Teraz stał na plaży i z coraz większą odrazą patrzył na tańczącą wokół niego dziewczynę.

Usiądźmy na pisaku szepnęła ciągnąc go za rękaw.
Teraz przyklei sie do mnie jak pijawka - pomyślał siadając.

Objęła go i delikatnie musnęła ustami jego ucho.

Wzdrygnął się.

Wiesz, to jest nasze ostatnie spotkanie – szepnął , wstał i poszedł w stronę parkingu.

Nie chciał jej już oglądać. Nie chciał widzieć jak płacze.





wtorek, 7 czerwca 2016

Zorzynek rzeżuchowiec...

Gdyby możliwe było podglądanie myśli. Gdyby ulepić z nich małego człowieczka to....

Jej mała istotka wygramoliła się z wnętrza umysłu by na własne oczy zobaczyć tego faceta. 
Powoli wysunęła nóżki i wymachiwała nimi siedząc na brzegu ucha. Jej maleńkie oczy  świeciły niczym latarenki. Delikatny uśmiech powoli zamieniał się w chichot. 
Kiedy kolega zaczął snuć opowieść o kolejnej pani  (chyba czwartej), która błagała go by został  ojcem jej dziecka istotka z wrażenia spadła na blat stolika... 

Ej ty, ty duży - nie mogąc opanować śmiechu krzyczała z całych sił zadzierając maleńka główkę do góry - to sie nazywa ogier rozpłodowy.

Ale wróćmy do początku.

Podobno to biznesmen ze świetnie prosperującą firmą, której prawdopodobnie  nikt nie widział.  

Dowodem na jego umiejętności organizacyjne miała być prośba ,by zabrała go ze sobą w drodze do Sopotu, bo właśnie zepsuło mu się auto.

Umówili się, że będzie czekał na nią na rozstaju dróg.

Wsiadaj - powiedziała uchylając drzwi - to ze mną sie umówiłeś.

Pan energicznie zajął miejsce w samochodzie i ochoczo zabrał sie do całowania, jakby od dawna łączyły ich zażyłe stosunki.

Chwileczkę - z niesmakim zaprotestowała równie energicznie pokazując koledze gdzie jest jego miejsce.

Patrzył na nią zdziwiony

Drogi panie, nie znamy sie i ustalmy pewne zasady -  kontynuowała - albo trzymasz się na dystans, albo kończymy to spotkanie i wysiadasz.

Przepraszam - wymamrotał zaskoczony.

Opowieści o jego sukcesach zawodowych i stanie jego majątku miały umilić jej czas. Choć mówił dużo i kwieciście to zupełnie nie wiedziała, o czym.  Zrozumiała, że ma wielu kontrahentów, świetnie prosperuje, wymaga i osiąga sukcesy, ale nie wiedziała, w jakiej dziedzinie.
Gdy w końcu wprost zapytała - to co ty właściwie robisz - zasypał ją potokiem słów, z których nic nie wynikało.

Nawet nie zauważyła, kiedy przeszedł do opowieści o swojej atrakcyjności, umiejętnościach i powodzeniu u płci pięknej. O tym jak jedna, druga i kolejna pani zachwycone jego intelektem błagały by oddał im trochę swoich genów i zapoczątkował nowe życie. O tym jak nie mogły zapomnieć o namiętności, której z nim doświadczyły.

Zastanawiała się czy powinna uklęknąć przed tą doskonałością.  Nie mogła zrozumieć, dlaczego na nią jego magia nie działa. A jednak poruszyła ją ta historia.

Boże, kto się na to łapie, myślała. Czy te kobiety są tylko wytworem jego wyobraźni, czy dowodem na upadek kobiecej mądrości? Czy kobieta o zdrowym rozsądku marzy o tym by stać się numerem np.128....

Kochany parkometr przypomniał jej, że czas kończyć tą niesamowitą randkę. 

Wiesz, teraz będziesz musiała wziąć mnie pod rękę - zaśmiał się, gdy otwierał parasol.

Nie !!! Ty będziesz trzymał parasol, a ja będę szła obok - odpowiedziała bezczelnie.




niedziela, 5 czerwca 2016

Czyścioch


Gęstym grzebieniem wyczesywała włosy nad umywalką a potem przyglądała się jej gładkiej, białej powierzchni, wypatrując czy nic się na niej nie rusza.

Kurcze, na namiętnej randce można złapać opryszczkę, jakąś chorobę weneryczną, HIV. 

A tutaj, co?

Nie dość, że nie było namiętnego zakończenia, a może początku fajnie zapowiadającej się znajomości, to jeszcze "przywlekła" wszy.

Patrzyła uważnie, ale nic się nie ruszało... To nerwy powodowały to dręczące ją swędzenie głowy.

Zbliżyła twarz do lustra .

 
Ja to kurwa mam szczęście - uśmiechnęła się drwiąco.
 
Przypomniała sobie jak wiele lat temu trafiła do  mieszkania pewnej rodziny. Pan domu był znanym i cenionym profesorem, tak jak jego żona, która również pracowała naukowo na tej samej uczelni. 

Pamiętała swoją chabrową, śliczną garsonkę, którą ubrała przy okazji tej wizyty i ten strach, kiedy  bała się usiąść na okropnej, brudnej kanapie.
Przed oczami stanęły jej poobgryzane przez królika tapety i wszechobecne odchody czworonogów.
Czarne z brudu firanki, które prawdopodobnie nigdy nie spotkały się z pralką powiewały pod wpływem przeciągu zahaczając o oberwane i dyndające na jednym zawiasie drzwiczki segmentu.
Stała zadziwiona jakby trafiła do krainy z koszmaru. Otoczenie wyjęte z jakiejś meliny i ludzie o ponadprzeciętnej inteligencji. To nie mogła być prawda. A jednak...

A jednak... Koszmar powtórzył się po latach i stała się jego częścią.

Mieli spędzić fajny weekend. 

Przyjedziesz do mnie, mam dom z dużym ogrodem, zrobimy ognisko - jego słowa brzmiały zachęcająco.

Cieszyła się na to spotkanie, inteligentny, błyskotliwy, zabawny mężczyzna mógłby zawrócić jej w głowie.

Spotkali się wcześniej parę razy na spacerze i kawie.
Czuła się przy nim dobrze, lubiła słuchać jego opowieści. 

Pokazał jej kawałek świata, którego wcześniej nie znała.
Potrafili godzinami rozmawiać przez telefon, a gdy odkładała słuchawkę zastanawiała się, czy to może ten.


Nigdy nie była perfekcyjna panią domu,dlatego nie zrobiły na niej wrażenia jego przeprosiny - Ale wybaczysz mi lekki bałagan, wiesz samotny mężczyzna...
No wiem,wiem - odpowiedziała wyobrażając sobie niepozmywane naczynia i porozrzucane skarpetki.

Słońce świeciło wysoko, zapowiadał się cudny dzień.

Wielki puchaty pies radośnie merdał ogonem przy bramie.

Jesteś... Uśmiechał się, kiedy wysiadała z auta.

Urwana klamka w drzwiach wejściowych  domu zapraszała do wnętrza.

Nie wierzę, nie wierzę - wchodziła powoli rozglądając się. To nie prawda, to nie może być prawdą.

Wiszące z sufitu pajęczyny tańczyły, gdy tylko lekko poruszyła powietrze. 

Zbieranina przypadkowych, pokrytych grubą warstwą brudu mebli dodawała makabryczności wnętrzu. 

W kącie czegoś, co należałoby nazwać salonem stało ogromne akwarium. Zupełnie czarna woda kojarzyła jej się z mazią jaka mogła pozostać po rozpuszczonych zwłokach.
Ohydne, brudne kanapy nie zapowiadały miłego wieczoru przy kieliszku wina.

Gdzie miejsce na namiętność?

W barłogu pełnym brudnych szmat zwanych dalej pościelą? 
Wśród odpadających tapet, pod romantycznie czarnym od kurzu żyrandolem?

A kolacja przy stole pokrytym dziwnie lepką substancją? 
Gdy kątem oka zobaczyła stan wnętrza lodówki zrobiło jej się niedobrze...

Ty tutaj kiedyś sprzątałeś? - zapytała nieśmiało.

Próbował tłumaczyć się, że nie potrafi, że miał panią do sprzątania.
Stała pośrodku tego bałaganu zawiedziona, zrozpaczona, oszukana.

Jak to? 
Jak ktoś może tak żyć? 
Jakie tajemnice kryje jeszcze ten człowiek? 
Co ja tutaj robię?
Dlaczego?

Wybacz, ale ja tutaj nie zostanę - wymamrotała - chcę wracać do domu.

Kiedy odprowadzał ja do samochodu zobaczyła sterty szmat walających się po ogrodzie...

Jak w tanim kryminale. Rozwleczone po trawie ciuchy pobudzały wyobraźnie. Były jak dowody po zaginionych koleżankach, którym nie udało się wydostać z tej makabrycznej posiadłości. Których kości, być może spoczywały pod psia budą.

Może i dla niej w piwnicy wykopano już kwaterę - pomyślała z przerażeniem.

Wieczór spędziła we własnej wannie, rozkoszując się czystością swojego bałaganu.
Zastanawiając się jak on to robi, że jego białe koszule i garnitury nie śmierdzą zapachem tego strasznego domu.

Przytuliła twarz do czyściutkiej pachnącej świeżą pościelą poduszki i zasnęła.

Czy śniła koszmary?