poniedziałek, 29 lutego 2016

Anioł...


Szafa spełnionych, życzeń.

Podświadomość wysłała e-mail do ... 
No właśnie, do kogo?

Nie siedź w domu - zachęca głos w telefonie, taka ładna pogoda.


Anioł? 



33,34,35,36.....

Nie dam rady.

Nie, muszę dać, bo przecież nie pokaże ze nie mogę.
Mogę, muszę.

37,38,39...

Widać koniec schodów. Serce wali jak oszalałe. To jest życie. 
Potem będzie łatwiej? 
Dam radę.

40,41,42 ...

Schody do nieskończoności...

Brązowa pachnąca świeżym drewnem barierka uśmiecha się szyderczo... Jeszcze nie...

43,44,45......

Głosie jak daleko jeszcze. Głosie nie będę marudzić więcej, nie będę... Przyrzekam, nigdy..  Nie, może trochę.
Próbuję złapać oddech. 
Pozytywne myśli płyną w kierunku przeciwnym niż pot na plecach.
Głos mówi, mówi, mówi. 
Wiem, już wszystko wiem...

"- Wierzysz w cuda?
- Tak.
- Naprawdę? A czy widziałeś jakiś cud?
- Cud? Oczywiście.
- Jaki?
- Ciebie.
- Mnie? Czyżbym była cudem?
- Tak.
- Nie rozumiem?
- Oddychasz. Masz delikatną i ciepłą skórę. Twoje serce bije. Widzisz. Słyszysz. Biegasz. Jesz. Śpiewasz. Myślisz. Śmiejesz się. Kochasz. Płaczesz…
- Czy tak? I to jest właśnie cud?" Bruno Ferrero





niedziela, 28 lutego 2016

Zabijanie czasu cdn...

Pociągnę tą korespondencję jako ciekawostkę blogową. Kolega Ciacho odpisał:


Miałam nadzieje na rozmowę "o czymś" a nie rozkładanie na części pierwsze mojego tekstu.
** A co, to jakis problem? Ty moze wolisz wyglaszac przemowienia (monolog bez sluchania drugiej strony), ja zas preferuje dialog. Stad ta forma. Na wszystko odpowiedzialem. Nie mozesz mi wiec zarzucic, zem cos przeoczyl, zignorowal czy uniknal odpowiedzi na zadane mi pytanie.
(Niestety, bez wzajemnosci...)
W rozmowie bezposredniej tez tylko czekasz az druga strona wreszcei przestanie mowic, zeby zaczac mowic swoje, bez nawiazywania do niej?
Dla mnie bowiem list/korespondencja to zapis rozmowy. Jesli nie chcesz tak to zaproponuj cos lepszego.


Skoro co druga do Ciebie tak pisze, to oznacza , że ja nie wniosę niczego nowego... Więc wniosek nasuwa się jeden -  Szkoda Twojego cennego czasu i mojego też.
** Jak wolisz. "Nic na sile" - to moje motto. Jak sie ma cos ciekawego do przekazania to sie to po prostu robi - bez ogladania na innych.


Nie zamierzam boksować się z Tobą, bo i po co...
** No to nie rob tego. Ja nie robie.


Jesteś inteligentny wiec zrozumiesz mądrość ludową:
"Jeśli coś mówisz, to jakbyś mówił o sobie, zwłaszcza jeśli mówisz o innych..."
** Nie znam tej "madrosci" (to z "Przyjaciolki" czy z "Pani domu" przepisalas?). Moze czasami tak jest, ale zawsze to napewno nie. Moge to udowodnic, ale... czy  chesz...?


aaa  i jeszcze jedno, lepsza stara łycha niż portret Doriana Greya...
** Nie znam ani jednego ani drugiego. A nawet gdybym znal, to co z tego...?


Miłego dnia B
** Bog zaplac, Towarzyszko!
R.


 PS. To pod spodem to kasuj co? Mam to juz w "wyslanych".
(Jest taki klawisz na klawiaturze "delete" co sie zowie. Do TEGO on wlasnie sluzy.)
Wprawdzie   wp.pl  deklaruje nieograniczona wielkosc konta, jednakze moj serwer ma/daje ograniczona, wiec prosze, wez to pod uwage i pisz oszczednie, a przynajmniej nie odsylaj mi MOJEGO poprzedniego listu. Jesli mialbym przerwac korespondencje z toba to wlasnie z TEGO powodu a nie z powodu twych zaczepek. One sa jeszcze dosc slodkie...


I co ja mam odpisać, wydawało mi się, że jestem normalna. Może rzeczywiście źle się nastawiłam i źle odbieram "miłą" korespondencję kolegi, albo ....
Czuję presję i nie jest mi dobrze z taką formą listów.
Ale nie napisze o tym do niego, bo dostanę kontrę, analizę, reprymendę...Rzadko mi się to zdarza, ale wymiana myśli z tym człowiekiem, odbiera mi energię. 

Napisałam tylko:

Wiesz, zastanawiam się dlaczego to robisz?
Niczego złego ci nie zrobiłam...


Odpowiedź przyszła szybko....


Wiesz, zastanawiam się dlaczego to robisz?
** CO - niby??
(Pytajnik stawia sie na koncu zdania pytajacego, jakby co, a nie oznajmujacego!)

Niczego złego ci nie zrobiłam...
** No... powiedzmy. Bo ja tobie napewno nie!
Tez sie zastanawiam dlaczego mi "to" robisz...


Oczywiscie znowu caly moj poprzedni list pod spodem... Uffff....!!
Jak TAK masz pisac, to lepiej nie pisz w ogole. Myslalem, ze jestes bardziej rozgarnieta i nie az tak zlosliwa.


Koniec korespondencji, nie potrafię rozmawiać z tym człowiekiem... może rzeczywiście jestem nierozgarnięta....
Ale wolę zostać ze świadomością, że jednak jestem fajna :) Bo przecież jestem :)




sobota, 27 lutego 2016

Jak zwykle.......

Prawie jak schizofrenia, słyszysz głosy a potem zdarzają ci się same złe rzeczy.
Kumulacja złej energii.  
Jeden telefon i jesteś rozwalony na cały weekend..
Przypominamy ci gdzie jest twoje miejsce, bo pewnie już zapomniałaś.
Może jednak należało by się troszkę nad sobą zastanowić?
Tak .
Kolejny cios na klatę. 
Bezkarnie, z uśmiechem na twarzy.
Z głupotą czy wyrafinowaniem?

Ktoś musi być mądrzejszy.
Tylko dlaczego zawsze ty?

Karta przetargowa jest cenna.
Wiesz, że ma Asa i znasz scenariusz rozgrywki
Potrafisz przewidzieć każdy jego ruch.
Ale wiesz, że musisz przegrać.
Musisz.
Nie ma wygranej. 

Popłacz dziś... jutro będziesz się uśmiechać, musi być dobrze. 
Dasz radę .... zawsze dajesz...

Tylko ramiona coraz bardziej zgarbione.





Zabijanie czasu...

 Ja potrafię...

Zdjęcie pamiętam , jakże bym mogła nie zapamiętać, fajna buzia.. Ciacho można powiedzieć. Ale nie, nie. Równowaga w przyrodzie musi być zachowana, wredny typ. Miałam nieprzyjemność zamienienia kilku zdań z tym przystojniakiem kiedyś...
Psychopata, czy z zasady krytykant? Nie wiem.
Może tak na niego Panie "napierają" że złośliwość to mechanizm obronny?
Opis w profilu dość intrygujący :

"No i nie zmiesciło się motto! Miało byc jakoś tak: 
Poczucie humoru jest wyznacznikiem zdrowia psychicznego. Można je mieć nawet w poważnych, a nawet smutnych sytuacjach. Nie jest ono tym samym co wesolość czy radość (a to tez dwie rozne od siebie rzeczy!), podobnie jak mądrość i wiedza - to też dwie różne rzeczy, albo... miłość i zauroczenie. 

Bardzo lubię humor, potknięcia, śmiesznostki, zabawe ciekawymi konstrukcjami slownymi i logicznymi, grę znaczen i inne "igraszki językowe". Jako przykład malutki fragment moich skromnych zbiorów: 
(Aha, UWAGA! Jeśli ktos nie rozumie danego języka, niech nie probuje przekładać przez google-translator, bo to już nie da tego właściwego efektu. Lepiej zostawic.) 
W liście przeczytałem słowa, które są symetryczne w drugą stronę." 
"Wszystko co powiem będzie z niczego, czyli z głowy." 
"Wiecie jak się wybiera odtwarzacze: patrzy się na cenę i na kolor." 
"Było tam tak stromo, że groziło sturlaniem." 
"Vstupujte jednotlivie." 
"Przed bitwą przybył generał i poderwał wszystkich żołnierzy." 
"Er det det det er? Nei, det er ikke det det er, det er DDR, det!" 
"From two to two to two two, too." 
"She says, on Seychelles she selles sea-shelles." 
"Bóg jest tak wspaniały, że aż się serce kraje." 

Podobno "Kobieta to najlepszy przyjaciel człowieka". 
(Hmmmm, marzenia...) 

Pomimo, że jestem "tylko facetem", lubię kwiaty (ale nie cięte!!). Jednak ze wszystkich kwiatów najbardziej lubie kalafior. No, brokuły też, ale dopiero na drugim miejscu. (Akurat te kwiaty mogą być cięte i... bez wstążeczki/kokardki!) 

Jestem idealistą, więc nie jest łatwo o idealne dopasowanie, a wymagania mam, a jakże, ale też dużo daję. 
Owszem, jestem tzw. "facetem z przeszłościa", bo taka już dzisiaj moda, ale mam też swoje wartości, o których chętnie opowiem, ale już w bezpośredniej korespondencji, do której zapraszam, o ile bedzie treściwa i rzeczowa.



A jaka ma być ta wymarzona? Rozmowa kfalifikacyjna wszystko wyjaśni, potem testy psychologiczne i jak przetrwa to ? To kraina wiecznej szczęśliwości zapewne ją czeka. Zobaczmy:



"Opisać trafnie trudno, bo osoba śmiała uzna, że i tak się nadaje, choć się nadawać nie będzie, zaś osoba nieśmiała się wycofa, choć nadawać się może nawet będzie. Dlatego najlepszym filtrem jest korespondencja. Podczas pisania z kimś można uzyskać mnóstwo informacji o danej osobie. Nie chodzi mi tu nawet o umiejętność poprawnego pisania, ale przede wszystkim o przejrzystość osobowości, i tzw. "poukładanie w głowie", czy i w jaki sposób osoba odpowiada na dane pytanie oraz jakie pytania sama zadaje itp. 
Czy w ogóle potrafi napisać coś więcej niż tylko "hejka" albo "Witaj, fajny masz profil. Pozdrawiam, Krysia." (itp.) 
**************** 
PS. Chyba muszę pisać dużymi literkami, bo jakoś pojąć nie możecie, że to z korespondencją ("mnóstwo informacji o danej osobie") to nie jest jeszcze "WSZYSTKO"! (Nie pisalem tak przeciez!) Nie zanudzaaaajcie mnie więc tymi długimi wywodami o wyższości spotkania nad pisaniem - jakbym o tym nie wiedział. 
Zrozumcie, że ja nie mogę się spotykać z każdą pania Czesią, czy Zosią, która do mnie tu napisze! Korespondencja jest zaledwie wstepnym filtrem. To, CO oraz JAK osoba do mnie pisze mowi mi o jej praktycznosci, zaradnosci i ogolnym "poukladaniu w glowie". Jeśli mi więc ktoś pisze, że mam jej podać swój adres czy telefon, a sama tego nie czyni, to niech się nie spodziewa odpowiedzi ode mnie, bo nie będę zużywal mojego limitu dziennego na robienie czegoś co ona sama przecież zrobić mogła. 
Ja tam jestem prosty chłop i wyznaję prostą zasadę: "Jesli czegoś chcesz to sam(a) wpierw zrób cos w tym kierunku". 


Pisać potrafię, albo tylko mi się wydaje, to podejmę wyzwanie. Co mnie czeka? Zobaczymy.




 - Czesc

Treściwa korespondencja.... Zbyt dużo treści może spowodować niestrawność. Proponuję lekką, ale zjadliwą korespondencję ... Bez niepotrzebnych aluzji i złośliwości?

 - Czyzby cos wskazywalo inacze?
Zapraszam:
.......@hotmail.com - w tytule "od B" byum nie skasowal!


Widzę kolega przyzwyczajony do stad skrobiących po drzwiach? I co mam napisać? To ja B? Wyróżniona zaszczytem nie wywalenia z poczty.... " och dzięki " poznałam łaskę pana" Miłego dnia


Przeszlismy na korespodencję email... napisałam i chyba jednak ja 


Sprawdzam łączność i czy pojawi mi się coś ciekawego na mojej poczcie... nie musisz się wyróżniać w tytule, już zostałeś wyróżniony tym że do Ciebie piszę :) :)  a niewielu doznało zaszczytu :) :) :)

Na zgodę dowcip taki, wszak poczucie humoru to Twoja dewiza? :)

 Profesor wkurzony wchodzi na egzamin i mówi do studenta ....
-jest bardzo gorący dzień, jedzie Pan zatłoczonym autobusem, jest duszno, co pan robi?
Student po chwili namysłu odpowiada:
- otwieram okno.
Na to profesor:
- i to jest pana zadanie.... jak zmieni się ciśnienie na przestrzeni dwóch przystanków, gdy okno jest uchylone pod kątem......itd
Student nie wiedział.... następny też nie wiedział i następny też..... Wchodzi studentka i pada to samo pytanie.
- zdejmuję bluzeczkę - mówi studentka
- jest bardzo gorąco - ciśnie profesor
- to zdejmuję spódniczkę - spokojnie odpowiada studentka
poirytowany profesor mówi- gorąco i duszno.
- to zdejmę stanik i majtki - kontynuuje studentka
Proszę pani jest tłok i straszny zaduch - fuka wkurzony profesor

Studentka spojrzała na profesora i spokojnie powiedziała:
- nawet gdyby cały autobus miałby mnie przelecieć, to ja i tak tego okna nie otworzę.....
  
Pozdrawiam B.



I cóż analizy mojego tekstu się nie spodziewałam, choć z doświadczenia wiedziałam, że miło chyba nie będzie.



"Hehe... napyskowala, ale... napisala!
(jej wysokosc..,! Kuuuurcze...!)
No to sprawdzimy czy faktycznie "cos ciekawego". A zatem:

 Sprawdzam łaczność
** Jest, potwierdzam.

i czy pojawi mi się cos ciekawego na mojej poczcie...
** Juz za chwileczke, juz za momencik...

nie musisz się wyrózniać w tytule,
** Nie, bo po co? Chyba poznasz SWOJ wlasny, co nie?

juz zostałes wyrózniony tym że do Ciebie piszę :) :)
** Tak, czytam to w niemal co drugim liscie...!

a niewielu doznało zaszczytu :) :) :)
** No to i mnie on kopnal! ( - ze wzajemnoscia, ma sie rozumiec!)

Na zgodę dowcip taki, wszak poczucie humoru to Twoja dewiza? :)
** Dowcip jest wizytowka danej osoby. Zarowno inteligencji jak i zdrowia psychicznego. Po opowiadanych dowcipach mozna rozpoznac rodzaj(i poziom! - n.b.!) danej osoby. Coz, ten akurat byl dlugi, a malo tresciwy, a poziom humoru tez juz mi duzo powiedzial...
Znam wiele i to duzo lepszych dowcipow.
Hmmm...

Nastepnuym razem podeslij mi ale cos dobrego, dla odmiany.

Co poza tym?

Pozdr.
R.

PS. Przy okazji rada praktyczna: zamien sobie zdjecia. To z galerii daj na profilowe, a to profilowe do galerii, a najlepiej to w ogole usun. Niewyrazne i nieciekawe. Zobaczysz,ze od razu zwiekszy sie ruch zwiedzajacych.
Ja na zdjecia nie zwracam duzej uwagi, w odroznieniu od wiekszosci facetow, ktorzy TYLKO na zdjecia patrza. Jednak umiejetnosc zamieszczenia wlasciwego zdjecia tez jest jej wizytowka i to chyba wieksza/wazniejsza niz samo zdjecie.
Ale plusik masz za niepalenie i nie picie. (Zakladam,ze dane sa prawdziwe.)"



Cóż... do ostatniej kropli krwi?  Ale spokojnie i bez śladów? 
Spróbuję 



Miałam nadzieje na rozmowę "o czymś" a nie rozkładanie na części pierwsze mojego tekstu.
Skoro co druga do Ciebie tak pisze, to oznacza , że ja nie wniosę niczego nowego... 
Więc wniosek nasuwa się jeden -  Szkoda Twojego cennego czasu i mojego też.
Nie zamierzam boksować się z Tobą, bo i po co...

Jestes inteligentny wieć zrozumiesz mądrość ludową:

"Jeśli coś mówisz, to jakbyś mówił o sobie, zwłaszcza jesli mówisz o innych..."

Aaa  i jeszcze jedno, lepsza "stara łycha" na zdjęciu niż portret Doriana Greya...

Miłego dnia B

I to na tyle .......



piątek, 26 lutego 2016

Rozbitek...

Nie wiem, który już raz zalewałam się łzami oglądając film "Gwiazd naszych wina"  i choć dedykowałam go zupełnie komuś innemu, to kiedy rano przeczytałam smsy od Żeglarza, przypomniałam sobie kilka sentencji zawartych w tym filmie i książce o tym samym tytule.

"Nie masz wpływu na to, że ktoś cię zrani na tym świecie, staruszku, ale masz coś do powiedzenia na temat tego, kim ta osoba będzie. Podoba mi się mój wybór."

Nie, nie podoba mi się Twój wybór, Twój upór w trwaniu w beznadziei, Twój masochizm.

Nie potrafię Ciebie zrozumieć, gdy czytam   :

" mam jeszcze nadzieję, że będę jak ta  "odsolarka"

Przeczytałam w jakimś opracowaniu, że w Morzu Martwym żyje parę gatunków bakterii.
Czy tego do życia Ci potrzeba ? Czy nie dość Ci bolesnego zakażenia ?

Lubie Żeglarza i moja nadzieja skłania się do tego, że znajdzie  w końcu ocean, który tak go pochłonie, że to słone bajoro pójdzie w zapomnienie. 

"Niektóre wieczności są większe niż inne" 

A nadzieje? Czy niektóre są większe niż inne ?

Nie tłumacz mi proszę, że: 

-Czasami ludzie nie rozumieją wagi obietnic, gdy je składają - wyjaśniłam.
Isaac spojrzał na mnie ze zdumieniem.
- No jasne, oczywiście. Ale i tak należy ich dotrzymywać. Na tym polega miłość. Miłość to dotrzymywanie obietnic wbrew wszystkiemu."


Nie rozumiem dlaczego chcesz spełnić obietnicę daną samemu sobie, gdy ONA nie chce tego spełnienia?.

"Ślady, które ludzie pozostawiają po sobie, zbyt często są bliznami"

"Przyszło mi do głowy, że żarłocznych ambicji ludzi nigdy nie zaspokajają spełnione marzenia, ponieważ zawsze pojawia się myśl, że można by było wszystko zrobić ponownie i lepiej."

Nie, nie założę się z Tobą. Nie chce wygrać i nie chce Twojej wygranej bo jak wielokrotnie pisałam -
zwycięstwo nie jest wygraną, a w pewnych sytuacjach jest wręcz przegraną.
Butelkę wina z mojego barku dostaniesz na otarcie łez.... Bo i tak będziesz je ocierał...


 "Ból domaga się, byśmy go odczuwali"

Prawda dla wszystkich jest banalna 

"Świat pęka w szwach od ludzi, a każdego z nich możemy sobie wyobrazić, tylko że nieodmiennie tworzymy sobie o nich niewłaściwe wyobrażenia".......

" czasami nasze wyobrażenie drugiej osoby niewiele ma wspólnego z tym, kim ona naprawdę jest".

"Ale ja wierzę w prawdziwa miłość, wiesz? Nie uważam, ze wszyscy muszą mieć oboje oczu, nie chorować i tak dalej, ale każdy powinien przeżyć prawdziwą miłość, a ona powinna trwać przynajmniej do końca jego życia."

Cytaty  - John Green z książki " Gwiazd naszych wina" i  "Papierowe miasta"




czwartek, 25 lutego 2016

Morze Martwe...

"Morze Martwe, nazywane również Diabelskim Morzem, Morzem Sodomy, Morzem Cuchnącym,  czy też Jeziorem Asfaltowym, jest w istocie bezodpływowym jeziorem leżącym w najniższym punkcie Ziemi, pomiędzy Izraelem, Autonomią Palestyńską i Jordanią. Niezwykłe stężenie soli sprawia, że na powierzchni z łatwością unoszą się ludzie nieumiejący pływać." 

Żeglarz potrafi pływać, jego okręt miał piękne śnieżno białe żagle, które bardziej niż on sam pragnęły wolności i bezkresnych oceanów.
On zaś z uporem maniaka próbował złapać kurs na tym martwym od lat akwenie. Powiem więcej ,próbował znaleźć w nim życie. 

Mówiłam mu wiele razy, że to morze to tylko: przyroda nieożywiona, błotnisty brzeg, ogromne zasolenie, brunatny muł. 
Ostrzegałam, że jest całkowicie pozbawione ptaków, ryb i roślinności, że z powodu wysokiego zasolenia życie w nim ginie.

Cóż uparł się , że dokona cudu i że mam go wspierać w wysiłkach. 

Mimowolnie stałam się świadkiem dramatycznej walki o przywrócenie życia trupowi.

Żeglarz czy doktor Frankenstein? Nie wiem ... wspierałam go, przewidując marny koniec.

"Napisz o tym dlaczego mężczyźni zdradzają kobiety" - krzyczał do słuchawki, rozgoryczony efektem wyprawy, opowiadając jak próbuje zakończyć tę beznadziejną od samego początku podróż. 

Jego wiara i miłość nie ożywiły Morza Martwego.

Porwał żagle, porysował kadłub, stracił energie.

Może huragan, który powstał z jego złości wypchnie go na inne czyste wody... 

Mam taką nadzieję.




Ściema...?

Brak weny i prośby czytelników sprowadzą dzisiejszy tekst na bardzo płytkie wody.
Po liście pewnej broniącej swojego ogródka Pani pojawił się na moim profilu pewien bardzo niecierpliwy człowiek który usilnie próbuje się ze mną umówić. Ciągnę chłopa (?) za język a on zupełnie nie potrafi mnie do tej randki przekonać. Jakiś wewnętrzny głos mówi mi, że to ściema jest .... ale może się mylę... Ciągnę wiec dialog bez większego przekonania, bo nudne to okropnie.

Nudne, no nie?


Cześć

Witaj, jestem na nartach w Niedzicy. Jutro wieczorem z przyjemnością z tobą poklikam.

  - ok czekam

Tajemniczy , przystojny (?) mężczyzno (?)... w Trójmieście wiosna a w Zakopanym wczoraj pięknie sypał śnieg... Smutno, że po górskich ekscytacjach pozostała mi tylko góra.....prania  

(Czekałam na odpowiedź dwa dni, choć wiadomość przeczytano natychmiast. Zniecierpliwiona w końcu napisałam))
i co.... ? na czym ma polegać ta rozmowa?

  - poproszę meila ja zdjęcie

Ale ja nie potrzebuję twojego zdjęcia....

  - dlaczego 
Ponieważ uważam, że mężczyzna musi być tylko trochę ładniejszy od diabła, ważne co ma do powiedzenia, ups poklikania
Widzę jednak, że nie masz zbyt dużo do powiedzenia... szkoda

  - nie lubię klikać rozmawiać uwielbiam spotkajmy się nic to nie kosztuje

Możemy się umówić, choć słabo u mnie z czasem.. swoją drogą skąd wiesz czy będziemy mieli o czym rozmawiać skoro słowa nie zamieniliśmy. Lubię się zaprzyjaźnić , wiedzieć czym ktoś się interesuje, jakie ma pasje, co lubi, co go wkurza.... Zawsze wiesz czego możesz się spodziewać, choćby to były tylko pozory.... 
 -  Gadam nez umiaru i na tym rzecz polega

Rozumiem

  - To co kiedy się spotykamy?

Jeśli poczekasz to kto wie?... W tym tygodniu niestety nie dam rad.

  - poczekam 
To może choć troszkę wysiłku... Takie klik klik 

  - nie lubię klikać poproszę co mam napisać

Powiem tak, ja mam łatwość pisania, mam też łatwość nawiązywania kontaktów... Mam duży dystans do siebie wiec się nie obrażam, nie mam wymagań, lubię ludzi , choć są gatunki które eliminuje... Zwykle się zaprzyjaźniam i tak powiększa się moje grono znajomych. Napisz co chcesz.. Możesz wcisnąć mi parę głodnych kawałków...Dlaczego właśnie ja? Oczywiście oczekuję komplementów. 

Z drugiej strony skoro piszesz w swoim profilu, ze lubisz gadać, masz wyższe wykształcenie i jesteś właścicielem ( czegoś tam).. to potraktuj mnie jak potencjalnego klienta i zareklamuj swój towar ( siebie) żebym z niecierpliwością czekała na resztę prezentacji...
Miłego dnia. 



poniedziałek, 22 lutego 2016

Takie nic......

"Sympatyzowanie" odwrażliwia.
Powoduje, że słowo zaufanie staje się nic nie znaczącym zlepkiem liter. 
Szczerość z szyderczym uśmiechem patrzy z większości profili. 
Każda znajomość to potencjalne zderzenie ze światem zbudowanym z czarnej materii.

Ale są chwile gdy bardzo chciałoby się , żeby prawdy nie było, tylko ta historia pełna tajemnic, która utkana została z obaw i iluzji. Żeby ta opowieść była wytworem wyobraźni, cudzą ironią, zabawą, tym pierwotnym założeniem, które rozwinęła ciekawość.


Niech kłamstwo jest prawdziwe.
Niech prawda nie istnieje.


"Była jak uosobienie furii w kapciach i szlafroku, gdy przycisnęła mnie do ściany i zaczęła okładać po twarzy."



niedziela, 21 lutego 2016

Niedorajda...

Chłopiec ze złością rzucił łyżką...- Ta zupa jest za gorąca.
Poczekaj zaraz ci podmucham - powiedziała ciocia podnosząc łyżkę z podłogi...

Ciociu zrobisz mi kanapkę.
Już kochanie - pobiegła w stronę dziecka, pozostawiając na talerzu niedokończone, niezjedzone śniadanie.

Koniec ! Nie pozwalam ! - krzyknęła T przerywając tę z pozoru sielankową scenę.
On potrafi zrobić sobie sam. Jest dużym, mądrym i samodzielnym chłopcem - dodała.

Chłopiec z przerażeniem w oczach wyszeptał - nie potrafię, nie uda mi się - i szybko, jakby za karę stanął w kącie pokoju.
T spokojnie objęła go mówiąc - Nie denerwuj się, zrobimy tę kanapkę razem.

Chłopiec nie potrafił trzymać noża w ręku. Nie potrafił nabrać masła, nie potrafił posmarować nim chleba.
Zobacz to proste, to jak jazda na nartach, z góry i pod górę - spokojnie tłumaczyła dziecku, trzymając jego rączkę, gdy nieudolnie szurał nożem po kromce chleba.
Pięknie, a teraz połóż na chlebku to, z czym masz ochotę zjeść tę kanapkę .
Widzisz zrobiłeś to - powiedziała  T  patrząc w jego wielkie szczęśliwe oczy.

Udało mi się szepnął chłopiec...
Nie , zrobiłeś to , zrobiłeś sam poprawiła go stanowczym tonem T - wszystko potrafisz zrobić , jeśli tylko bardzo mocno chcesz  -  dodała i zaczęła jeść swoje śniadanie.

Chłopiec szarpał ją energicznie  - zobacz T nalałem sobie sam herbaty i nic nie wylałem.
Nawet gdybyś wylał to nic by się nie stało, każdemu zdarzają się takie wypadki, zawsze można wytrzeć stół - odpowiedziała T - a w głębi duszy zasmuciła się bardzo przecież on ma prawie 7 lat.

Proszę pani, moje dziecko jest takie niesamodzielne i niezaradne ..słowa matki dźwięczały jej w uszach...

Na pytanie, a może zarzut dziecka "bo ty mi nie pomagasz"  T odpowiedziała - Bo wiem, że sobie poradzisz, bo wierzę w ciebie. Bo nigdy nie przekonasz się jaki jesteś zdolny, gdy tego nie zrobisz sam...

Teraz wrócił do domu i znowu będzie tym niezaradnym, beznadziejnym gówniarzem.....

Nie nalewaj herbaty , bo rozlejesz.
Nie dotykaj noża, bo się skaleczysz.
Nie ruszaj kubka, bo go stłuczesz.
Znowu się przewróciłeś niezdaro.
Ty niczego nie potrafisz zrobić.

Nie potrafi , bo nie ma szansy na samodzielność.. choć jest mądry,  wartościowy, zdolny ...

Kto jest  głupi ? Kto?

Bruno Ferrero napisał:

 Oto co do nas najczęściej mówiono, gdy byliśmy dziećmi:
Stój prosto, ruszaj się, bądź cicho, pospiesz się, nie dotykaj, uważaj, zjedz wszystko, umyj zęby, nie pobrudź się, pobrudziłeś się, nie mów tyle; powtórz co ci powiedziałem; powiedz: przepraszam, przywitaj się, chodź tutaj, nie chodź za mną bez przerwy, idź się pobawić, nie przeszkadzaj, nie biegaj, nie spoć się; uważaj, bo upadniesz; mówiłem, że upadniesz; to twoja wina, nigdy nie uważasz, nie potrafisz, jesteś za mały, sam to zrobię, teraz jesteś duży, połóż się spać, wstań, zrobisz to później, mam dużo roboty, pobaw się sam, okryj się, nie wychodź na słońce, nie mówi się z pełnymi ustami.
A oto, co chcielibyśmy, by do nas mówiono, gdy byliśmy dziećmi:
Kocham cię, jesteś piękny, jesteśmy szczęśliwi, że cię mamy, porozmawiajmy trochę o tobie, znajdziemy trochę czasu tylko dla nas; jak się czujesz?; jesteś smutny, boisz się?; dlaczego nie chcesz?, jesteś wspaniały, jesteś delikatny i mięciutki, jesteś wrażliwy; opowiedz mi co czułeś; jesteś szczęśliwy; lubię, gdy się śmiejesz; możesz popłakać jeśli chcesz; jesteś niezadowolony, co cię martwi?; co cię zdenerwowało?; możesz powiedzieć wszystko, co chcesz; ufam ci, lubię cię, ty mnie lubisz; kiedy mnie nie lubisz?; słucham cię, jesteś zakochany, co o tym sądzisz, lubię być z tobą, mam ochotę z tobą porozmawiać; chcę cię wysłuchać, kiedy jesteś nieszczęśliwy ; podobasz mi się taki, jaki jesteś; jak pięknie być razem; powiesz mi jeśli nie mam racji.
Jest wokół ciebie wielu dorosłych,
którzy nadal czekają na słowa,
jakie chcieli usłyszeć, gdy byli dziećmi.
Szarpiąc nerwowo pasek torebki
pewna kobieta powiedziała:
„Wiem, ze mój mąż potrafi być czuły i wyrozumiały.
Zawsze jest taki dla naszego psa”.






sobota, 20 lutego 2016

Małe misie....

"Droga Pani, Kasanowa jest fajny chłopak, jak już Pani wie ale niestety lubi kłamać i takich Pań z którymi czatuje jest kilka. Do tego nie lubi pracować oj nie lubi więc chętnie przytuli się do jakiejś bo u mnie meta się skończyła Pozdrawiam serdecznie i dodam jeszcze numer telefonu innej Pani z którą nasz Kasanowa się umawia po Pani. Kasia ma na imię ( nr tel). I te wszystkie bajery które wciska kobietom wypisuje z mojego mieszkania , tzn długoletniej narzeczonej. Życzę powodzenia."

Ot taka sobie korespondencja od... No właśnie od kogo?

Od Zdradzonej kobiety która usilnie i desperacko ratuje swój związek, próbując ostrzec każdą kontaktującą się z Kasanową panią. Prawdopodobnie zakładając, że każda osoba płci żeńskiej jest tak zdesperowana, że rzuci się na jej biednego misiaczka.
Ośmieszając swojego partnera w oczach nieznanych jej osób, których intencje są jej zupełnie obce, tak naprawdę ośmiesza siebie.
Jakie to "bajery" wciska ów Kasanowa kobietom? Szkoda, że nie znamy wersji Zdradzanej...Szkoda, że więcej nie napisała.
Czy sądzi owa osoba , że w czasach komunikacji internetowej, czatowanie z wieloma osobami jest czymś strasznym?
Brak również logiki w tej wypowiedzi... bo jak się ma "wypisuje z mojego mieszkania" do zdania "u mnie meta się skończyła" (bo rozumiem, że proceder podrywania trwa).
Komu chce się śledzić każdy krok byłego faceta.  Komu chce się wysyłać wszystkim kontaktującym się z nim kobietom listę telefonów byłych, obecnych i potencjalnych partnerek, koleżanek, znajomych.

Szkoda czasu...

Czujność godna podziwu...

Ale czemu mnie taka postawa nie dziwi....

"Cześć .
Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, zawsze staniesz po jego stronie. Chodzi mi raczej o zwykłą życiową sprawiedliwość. O prawdę. Zanim "obydwoje spalicie mnie na stosie" miej w sobie choć na tyle uczciwości aby poznać rację i dowody drugiej strony. Mam nadzieję, że zanim mnie osądzisz przynajmniej przeczytasz to do końca.
ON twierdzi, że kłamię, uprawiam gierki, że manipuluję wszystkimi, (Niestety to prawda)
 Tymczasem to ON oszukuje wszystkich dookoła i za nic nie chce zrozumieć, że wszystkie obecne wydarzenia są naturalną konsekwencją jego poczynań.
Czy go to interesuje, że na chwilę obecną mam 2600 pensji, a rachunki i opłaty w tym wydatki za małego w zeszłym miesiącu wyniosły ok 2000 zł? Czy go to interesuje, że muszę do 15 zapłacić 3000 zł za studia?
Ale od początku.
Ostatnia nasza kłótnia była w październiku  roku i od tamtej chwili w zasadzie do września nie pokłóciliśmy się ani razu. Jeszcze w czerwcu dzwoniłam do mojej przyjaciółki , chwaląc się, że dawno nie byłam taka szczęśliwa, że układa mi się z NIM jak nigdy w życiu. Dla mnie był to okres lepszy od tego w nażyczeństwie. I maiłam nieodparte wrażenie, że ON też był wtedy szczęśliwy.

 W czerwcu ON wyszedł z kolegami na jachcie w morze ale wrócił już jako zupełnie inny człowiek. Po powrocie z dnia na dzień przestał się do mnie odzywać. Przez pierwszy tydzień starałam się jego fochy  ignorować myśląc, że to reakcja stresowa po powrocie do pracy, po 5 miesiącach nieobecności. Przyjaciółka doradziła mi aby nie zwracać na to uwagi i zaprosić go gdzieś i spróbować porozmawiać. Tak też zrobiłam. Zaprosiłam GO na obiad do Rewy. Nic to jednak nie zmieniło. Więcej, gdy poszliśmy na spacer na plażę złapałam go za rękę, a on się wyrwał i powiedział:  "nie dotykaj mnie bo mam suche ręce". Wierz mi, poczułam sie jakby mi strzelił w twarz. Popłakałam się i już się do siebie więcej nie odzywaliśmy. Przez kolejne miesiące ON sukcesywnie wychodził w morze , tak, że w sumie w lipcu był tylko jakieś 8 dni w domu, w sierpniu też ok. 6-7, a we wrześniu może z 10.
W sierpniu jechałam z mały na spływ kajakowy. Bardzo zależało mi na tym, aby ON pojechał z nami. Liczyłam, że wspólny wyjazd coś zmieni w naszych relacjach. Niestety ON powiedział, że nie może płynąć.

Mama widziała, że między nami jest coś nie tak i pytała się mnie o co chodzi? Ale ja sama nie wiedziałam o co chodzi. Poprosiłam ją, że jak będzie rozmawiała z NIM żeby spróbowała namówić go na psychologa rodzinnego. 

We wrześniu, po kolejnym rejsie nadarzyła się w końcu okazja aby spokojnie porozmawiać. Prosiłam GO abyśmy poszli do psychologa, bo nic nie rozumiem z tego co sie między nami dzieje.
Przez 8 miesięcy było idealnie po czym, on praktycznie z dnia na dzień przestał się do mnie odzywać aż do teraz. ON odpowiedział mi, że się wypalił i nie chce już dłużej ze mną być. Więcej, powiedział, że jadąc na Targi Dominikańskie poznał dziewczynę w której się zakochał i od tej pory chce skoncentrować się na sporcie i na niej. Zamierza też przeprowadzić się do NIEJ. Płakałam i błagałam go żeby nie rozbijał naszej rodziny. Że go kocham i nie wyobrażam sobie być z kimś innym. Jednak on był nie wzruszony. Stwierdził, że męczył się przez 10 lat małżeństwa i nie zamierza robić tego więcej. Że poznał JĄ  w najgorszym dla nas momencie ale chce zaryzykować i być z nią. ( wiedziałam, że nikt mi nigdy w to nie uwierzy, zwłaszcza jeśli ON tego się wyprze wiec od jakiegoś czasu nagrywałam nasze rozmowy o NIEJ więc zawsze mogę udowodnić, że mówię prawdę)
Wierz mi, że świat mi sie zawalił. Poznałam GO w wieku 16 lat i był moim 1 facetem od wszystkiego. Nigdy nie byłam z nikim innym, nigdy też go nie zdradziłam. Nie twierdzę, że nasze małżeństwo było idealne, myślę, że było takie jak innych, ze złymi i dobrymi chwilami, tyle, że ja nie znam innego życia jak tylko z nim.
 Nie mogłam pojąć, że ja byłam w stanie wybaczyć mu najgorsze rzeczy: to, że proponował innym kobietom sex przez Internet,  że spotykał sie z innymi kobietami i użalał jaka to jestem zła i niewyrozumiała żona, jak bardzo go kontroluję i nie pozwalam sie realizować.
Robiłam to, bo rodzina zawsze była dla mnie najwyższą wartością. Poświęciłabym dla niej wszystko. Tym czasem on poznał pannę i wszystko przestało sie dla niego liczyć. I choć cały czas uparcie twierdzi, że odchodzi ode mnie, a nie od dzieka, to tak naprawdę rozbijając nam rodzinę spowodował, że to właśnie w jego życiu będzie go dużo mniej. I to właśnie on ucierpi na tym najbardziej.
ON zaproponował mi aby nic nikomu nie mówić
W pierwszym odruchu nie chcąc go stracić zgodziłam się na wszystko. Chciałam o niego walczyć, sprawić żeby zobaczył co traci.
ON mówił," nie rób sobie nadziei - to nic nie znaczy" . W rezultacie tych emocjonalnych huśtawek  po dwóch, trzech tygodniach wyładowałam u psychiatry z załamaniem nerwowym i zdiagnozowaną depresją. I do chwili obecnej nie jestem w stanie funkcjonować bez leków.

Odnalezienie tej dziewczyny zajęło mi 6 dni. Dojście do prawdy 3 tygodnie. A to, że ON spotyka się z jakąś panną dowiedziałam się niechcący od jednego jego kolegi. Wątpię aby ON o tym komuś mówił, myślę że on ich raczej widział. Od innego znajomego dowiedziałam się, że nie nosi łańcuszka, który mu kupiłam na rocznicę ślubu, bo przeszkadza jego kochance.
Po tym zaczęłam kojarzyć różne fakty.

Napisałam do NIEJ list i poszłam z nim do niej. Nie byłam jednak w stanie z nią rozmawiać, wiec tylko go jej dałam.

"Jeśli czyta pani ten list to znaczy, że z jakiegoś powodu nie mogłam pani tego wszystkiego powiedzieć.
Chciałam spojrzeć pani w oczy i zapytać się jak to jest, że osoba która sama przeszła przez rozwód zafundowała drugiej kobiecie takie piekło ???
Zabrała mi pani męża, a naszemu synowi ojca dla którego ten jest całym światem. Obydwoje wyrządziliście krzywdę nie tylko mnie i naszemu synowi ale również naszym rodzicom. Moim z którymi ON miał bardzo dobry kontakt, jak i jego z którymi i ja jestem bardzo związana.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że na pewno nasłuchała się pani jaka to ja jestem niedobra
i niewyrozumiała żona, jak bardzo ograniczam i nie doceniam swojego męża, jak go natarczywie kontroluję (biorąc jednak pod uwagę fakt, że JEMU zdarzyło się proponować innym kobietom sex przez Internet oraz dostawał  liczne sms-y po 21 a nawet takie jak
 „ uśpiłam dziecko, może się spotkamy” - choć  myślę, że o tym nawet nie wspomniał - czuję się zupełnie usprawiedliwiona).
Jak  wcześniej wspomniałam sama przechodziła pani przez rozwód więc wie do czego zdolni są mężczyźni i jakie rzeczy opowiadają o swoich żonach żeby się tylko wybielić i wzbudzić zainteresowanie (litość) innych kobiet.
Dlatego mam do pani przeogromny żal, że nie zrobiła pani zupełnie nic, aby się upewnić czy to wszystko, co opowiada mój mąż jest prawdą. A wystarczyłby jakikolwiek sygnał z pani strony, jakiekolwiek zapytanie czy nasze małżeństwo oby na pewno jest zakończone.
W dzisiejszych czasa NIM wiele lat i jak w każdym małżeństwie były dobre i złe chwile ale zawsze ze wszystkich, nawet najgorszych problemów - choćby jak z tym Internetem - udało nam się wyjść obronną ręką.
Czy zdaje sobie pani sprawę, że nasza ostatnia kłótnia była w październiku zeszłego roku i do tej pory nie posprzeczaliśmy się ani razu ! I jak mi się wydawało byliśmy normalnym, szczęśliwym małżeństwem, do czasu aż mąż zaczął spotykać się z panią.
Wtedy przestało się dla niego liczyć cokolwiek: rodzina, dziecko, dom…
Zaczęły się natomiast nieuzasadnione pretensje, fochy, wyciąganie problemów z przed kilku lat, szukanie dziury w całym.
Przez waszą obojętność i bezduszność najprawdopodobniej naszego małżeństwa nie da się już uratować. Rozpadła się kolejna rodzina ale powiem pani, że docelowo pani też nie będzie szczęśliwa. Z jednego prostego powodu - nie da się zbudować udanego związku na cudzej krzywdzie !!!
A skrzywdziliście mnie obydwoje przeogromnie.
Miałam rodzinę która była dla mnie ważniejsza niż cokolwiek na świecie, miałam dom na który pracowałam przez lata, miałam męża którego mimo licznych wad kochałam jak nikogo innego, miałam marzenia o wspólnym życiu i starości a zafundowaliście mi załamanie nerwowe, depresję, bezsenne noce, lęk o swoją przyszłość i naszego dziecka, nieufność i podejrzliwość na każdym kroku.
Obecnie muszę przewartościować swoje życie, zmieniam sposób myślenia, patrzę na wiele rzeczy z innej perspektywy i w tej całej sytuacji uświadamiam sobie, że tak naprawdę, nawet nie zdaje pani sobie sprawy w co pani wchodzi.
ON będzie rzadkim gościem w domu. Ale pewne rzeczy zauważy pani dopiero jak minie obecne zauroczenie.
Czy pani wie, że ON w ciągu miesiąca chodzi na imprezy okolicznościowe na których z racji pracy "musimy bywać", zawody  i wyjazdy z tym związane, przygotowania , tygodniowe wyjścia w morz z kolegami. I niech się pani nie łudzi, że pływanie jachtem to tylko rejsy od portu do portu.
I niestety, nie jedno małżeństwo się przez nie rozpadło. Takie wyjście to jedna wielka impreza (chyba, że panowie zabierają ze sobą żony).
Załoga to  - z reguły - sami rozwodnicy albo "wolni strzelcy" którzy pływają po portach od tawerny do tawerny nakręcając się nawzajem i imponując rozochoconym małolatom. Do tego dojdą inne nieobecności JEGO
Mówię uczciwie - mało go będzie pani mieć dla siebie.
Ja do takiego trybu życia przyzwyczajałam się kilka lat. A czy pani jest gotowa na takie życie?
Prędzej czy później będzie musiała się pani spotykać z jego rodziną, znajomymi  Z ludźmi którzy mnie znają, lubią, szanują  i nie pojmują jak ON mógł mi zrobić coś takiego. Całe nasze środowisko , znajomi, przyjaciele wiedzą, że ON porzucił żonę i dziecko dla "nowej dziewczyny". Już zawsze będzie pani oceniana jako ta która rozbiła małżeństwo.
Jest pani raptem o 2 lata ode mnie starsza i rozumiem, że też chciała pani ułożyć sobie życie - ale dlaczego moim kosztem ? Nasze małżeństwo nie było zakończone. Mimo narzekań ON nigdy nawet nie zasugerował, że ma dosyć takiego życia, że chce od nas odejść. Nawet teraz, nie nalega na rozwód. I mimo jego deklaracji, że chce być z panią, jakoś nie chce się wyprowadzić się z domu i wciąż razem śpimy w tym jednym łóżku. Nie niepokoi to pani, że jednocześnie ma żonę i kochankę ?
Takiego życia pani chce? Nie będzie się pani zastanawiać, że skoro teoretycznie (bo wciąż jesteśmy małżeństwem i nie zamierzamy się rozwodzić) porzucił żonę  z dnia na dzień, tak naprawdę nie podając żadnego konkretnego powodu (poza tym, że się wypalił i poznał panią „w najgorszym dla nas” momencie) - zrobi to za jakiś czas z panią?
Gratuluję optymizmu... ale kto wie, może u was będzie inaczej, może to właśnie pani da mu to, czego jak nie potrafiłam, choć bardzo się starałam.
Mimo wszystkiego złego co mnie spotkało (bo wciąż GO kocham i na zawsze pozostanie częścią mojego życia) nie życzę pani źle mimo, że to właśnie przez takie kobiety jak pani - obojętne na życie i uczucia innych - jest obecnie tyle rozbitych rodzin.
Życzę udanego i spokojnego życia o ile sumienie wam na to pozwoli.
                                                                                          żona 

Skutek był taki, że ONA zadzwoniła doNIEGO, pośmiali sie z tego, po czym ON wpadł do domu i powiedział, że o żadnej separacji nie ma juz mowy, że chce rozwodu.

Tak wiec jak widzisz , to wcale nie ON jest w tym wszystkim ofiarą, tylko ja i mały
To nam rozbito rodzinę i wywrócono świat do góry nogami. To my zostaliśmy sami i płaczemy po nocy w poduszkę, gdy tymczasem on" ma motyle w brzuchu" i świetnie się bawi.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ON miał wszystko, a za nic nie chciał tego docenić. Miał żonę która mimo jego wad i nawyków skoczyłaby za nim w ogień, która mimo kłótni i problemów kochała go bardziej niż kogo innego na świecie. Miał rewelacyjną sytuacje finansową, miał hobby które mógł spokojnie uprawiać, miał wiernych kibiców  i wsparcie psychiczne we wszystkich trudnych momentach w życiu.
Mieliśmy wszystko żeby być szczęśliwą rodziną.

I nie wiem czy się cieszyć czy smucić z faktu, że ON nie będzie z nią szczęśliwy. I mimo, że teraz jest zakochany to ten związek szybciej się rozpadnie niż myśli.
I nie chodzi o to, że mówię to złośliwie ani o to, że ona jest po rozwodzie.  Problem polega na tym, że ONA była jakiś czas sama przyzwyczajona robić wszystko po swojemu, do tego jest dyrektorem więc przyzwyczajona jest do ustawiania innych, a to niestety w połączeniu z NIM silną i niezależną osobowością nie ma szans na przetrwanie. Zauroczenie i fascynacja miną szybciej niż myślą i co potem ? Warto było dla tego poświecić rodzinę? ...
 Nie wiem czy po tym wszystkim, co naopowiadał ci o mnie ON  ( nie powiedział ani słowa) w ogóle będziesz chciała jeszcze kiedykolwiek ze mną rozmawiać. Nie wiem też czy już mi na ty zależy. Bo tak naprawdę trochę mam żal do ciebie. Bo we wszystkich życiowych problemach mogłaś zawsze na mnie liczyć. Czy jak rodziłaś a ja ci sprzątałam i prasowałam rzeczy dla małego, czy jak się przeprowadzałaś, czy miałaś remont, czy jak nie miałaś samochodu, czy jak byłaś samotna bo miałaś się rozstać z mężem. (Adresatka listu zrobiła oczy jak złotówki , czy ma sklerozę? Bo nic takiego nigdy nie miało miejsca. Nigdy nie utrzymywała z nią kontaktu)  Wystarczyło kilka zdań JEGO, żebyś nawet ani razu nie zapytała się jak sobie z tym wszystkim radzę i czy rzeczywiście jest tak jak on mówi.(???)
Jeden telefon, jeden głupi sms - tak niewiele a byłoby tak dużo...

W załącznikach masz dowody na to, że  wszystko co napisałam jest prawdą.
ONA używa 2 telefonów 1)
xxxx i 2) xxxx
1 kontakt zaczyna się (data) o godz. 02.00 w nocy"

I tu załączniki : bilingi rozmów z 2 lat, wyciągi z konta... itd itd

Adresatka napisała , że to nie jej sprawa, nie jej problem, że są dorośli i powinna swoje sprawy załatwiać pod własnym dachem a nie wszystkich dookoła angażować. Znając sytuację wzięła jego stronę. W odpowiedzi dostała co następuje:

"Nie życzę sobie od ciebie żadnych wiadomości. Możesz spokojnie mój adres wyrzucić do kosza.
Do tego Posłuchaj "paniusiu z klasą" i uzmysłów to sobie raz na zawsze !!! Jedyne co potrafisz to rujnować życie innym. 
Zrujnowałaś je mężowi, swoim rodzicom, swoim znajomym,  swojemu bratu, swojemu synowi  i mnie !!!
Zapamiętaj sobie jedno - ONA, za jakiś czas kopnie GO w tyłek i będzie on z tego powodu BARDZO, BARDZO cierpiał. Wtedy, ilekroć przyjdzie ci oglądać jego udręczoną minę - PAMIĘTAJ JAK BARDZO SIĘ DO TEGO PRZYCZYNIŁAŚ !!!

P.S.
Kup sobie książkę pt.  "Toksyczna żona", "Toksyczna matka", "Toksyczna córka"  i " Toksyczna koleżanka"

Rozumiem, że skończyłaś zaledwie 17 lat nauki, ale w tym czasie powinnaś nauczyć się czytać ze zrozumieniem.

Nie kłopocz się z odpisywaniem mi, bo i tak tego nie przeczytam.
BĄDŹ PRZEKLĘTA !!!!!"

To nie koniec opowieści. Ta miła i sympatyczna osoba. Ta ofiara podłego męża  napisała też listy do szefa koleżanki, żaląc się , że to ona przyczyniłam się do jej nieszczęścia. 

Koleżanka, no cóż cieszy się, że bidulki nie ma już w ich życiu.
Cieszy się, że ON i ONA są od ładnych paru lat bardzo szczęśliwi i bardzo im kibicuje











sobota, 13 lutego 2016

A ty?....

Delikatne, cieniutkie, pachnące wspomnieniami karteczki, wirują na wietrze.
W górę i w dół, i znowu w górę.
Jakaś zatrzymała się na psim nosie a tamta opadła na chodnik, inna przykleiła się do płotu, kilka leży w śmietniku.
Ludzie przechodzący tamtędy wcale ich nie zauważyli.
A one są wszędzie... jeszcze jedna i jeszcze ...

Starszy pan podniósł świstek papieru. zapisał ołówkiem kilka słów i ... wiatr wyrwał mu go z ręki... Karteczka pofrunęła gdzieś w przestrzeń. Może, ktoś ją zatrzyma, znajdzie, schowa... a może kawałek papieru wyblaknie jak wiele innych, zamiecionych na sterty śmieci... zapomnienia....

Biblioteka niezapisanych książek..
Kilometry półek uginających się pod ciężarem zwyczajnie białych kartek. Okładki zachęcają, by otworzyć tą albo tamtą.
Ale nic, pusto.
Czasem jeden , albo dwa rozdziały dadzą się przeczytać. Niechronologicznie napisane czyjąś pamięcią.
Średnio 70 rozdziałów po 365 stron każdy . Średnio, bo są takie 2 kartkowe i takie które mają 27, 35, 48, 83, 91,100 rozdziałów.
Każdy rozdział to niepowtarzalna opowieść, historia z roku życia autora książki.
Czy ktoś zapisał każdą stronę? Może.

Mały chłopiec siedział na kanapie i z uwagą słuchał, i zapisywał.
Oczom jego wyobraźni ukazał się rozrabiaka, taki zupełnie podobny do niego. Cwaniaczek,  który po szkole, razem z kolegami obmyślał sposoby, jak zarobić na lody i kino.

Rozdział 13

Długa jedwabna nić z poprzyczepianym do niej haczykami wypadła na podłogę.
Pomogę ci pozbierać, zawołał chłopiec do dziadka.
Nie , poplącze się.
Wieczorem musimy wrzucić ją do rzeki, by następnego dnia uwędzić węgorze i sprzedać wczasowiczom.
Plusk wpadającej do rzeki cegły zakłócił wieczorną ciszę nad rzeką. Plum, plum, plum, haczyki powoli opadały na dno. Wioślarz delikatnie mącił ciemną, powoli płynącą wodę.
Będzie kasa na kino.

Tamten  Pan z ośrodka dał dzieciakom wielką szpulę starego filmu...
Zrzutka chłopaki..Brat kolegi jest operatorem tej maszyny do wyswietlania filmów w kinie...
Wyświetlił. I co, i co?
Nuda, IX Wyścig pokoju. Kolarze rowery, droga, nuda.

"Celulojdowa" taśma stała się paliwem rakietowym.
Wypchane nią metalowe łuski po pociskach, latały po łące jak motyle.
Dopiero dzisiaj powiedział, że ten stóg sąsiadów zapalił się, bo..... ale cicho, kumple nie zdradzają...

Rozdział 17

Umówiła się z nim...Czekała na niego pod kinem, śliczna blondynka... miastowa... z ośrodka .
Poczekaj muszę tylko zaprowadzić krowy do obory... zaraz wrócę..krzyknął.
Kiedy wrócił... jej nie było...

Chłopiec "odłożył" książkę, pocałował w policzek dziadka. Pa
Trzasnęły drzwi samochodu.

" Mamo, ja nie będę miał o czym opowiadać moim wnukom" powiedział smutno.




środa, 10 lutego 2016

Ja, nie....

Czego pragną kobiety?
A kto to zrozumie.
Nawet ja, czytając niektóre damskie profile nie jestem w stanie zrozumieć.
Marysiu , koleżanko moja napisałaś mi kiedyś, że moja korespondencja z panami to jak orka pod górę, gdy koniem jest facet...
Ale, jak mała jestem przy takiej oto korespondencji,

Prosiłam kolegę o ciekawostki z poczty, bo dlaczego ciągle mam obsmarowywać tą biedna męską połowę populacji szukającą szczęścia....
Na grzeczną i miła zaczepkę kolega dostał taki elaborat .


"Cześć no cóż brakuje czułości od mężczyzny i oprawy świec nastroju seksu na poziomie też ale jak się poznaje takich egoistycznych, głupich prymitywnych facetów co to tylko szukają służącej ,kucharki, opiekunki tzw "dobrej żony" to niestety wolę być sama.
Może w nast. życiu panowie zmądrzeją, będą mieli więcej empatii dla kobiety, będą dobrymi kochankami bo teraz to są na etapie prostackiego porno seksu , czyli poużywać kobietę i nie dbać o jej potrzeby, dlatego kobiety nie chcą facetów."

kolega odpisał:

Rozumiem cię, ale czy ty jesteś w stanie zrozumieć, że kobiety szukają ogierów o twarzy Brucea Willisa , sponsorów w super brykach. tak to czuję i idąc twoim tokiem rozumowania nie ma już subtelnych delikatnych i kochających kobiet?"

i jaka odpowiedź dostał:

"Nie lubię takich tekstów , to w ogóle nie moje klimaty, a już o tym kacu to tragedia, to problem facetów że piją, ja nie wiem jak można pić wódkę piwsko, nie dość że to śmierdzi to jeszcze trucizna. Nie szukam sponsora to nie do mnie ten problem ani Bruce Willisa bo on nie jest w moim typie, łysi faceci nie podobali mi się nigdy. Faceci piszą do księżniczek a później mają pretensje że kosza dostają. Tak jest różnica między uprawianiem seksu a kochaniem się, jakoś widzi ją tę różnicę chłopak mojej córki a skoro faceci już tak schamieli, że tylko odbywają stosunki bo mają tam prymitywne umysły no to co mnie to obchodzi ja takiego faceta nie chcę."

Nic z tego nie rozumiem, a przecież jestem kobietą. Poszperałam i znalazłam na profilu tej Pani to:


Mój wymarzony partner

 "Przede wszystkim taki, który szanuje kobietę... czuły, męski, szczery, słowny po prostu prawdziwy przyjaciel.
Odpychają mnie nerwowi, palący papierosy, narzekający, małostkowi, pretensjonalni. Alkohol ok no ale bez przesady faceta alkoholika nie zechcę.
Lubię szczerych mężczyzn dla mnie nie jest ważne jaki zawód wykonujesz, jakie masz wykształcenie ale jaki będziesz dla mnie, poza tym nie słowa a czyny świadczą o tym jakim jesteś człowiekiem... po prostu musimy sobie nawzajem odpowiadać czuć się dobrze w swoim towarzystwie.
 Nie lubię gierek oraz zwodzenia, lubię kiedy wszystko jest jasne i przejrzyste. Nie chcę o sobie za dużo pisać, uważam, że najlepiej od razu spotkać się i poznać żeby nie tracić czasu oraz uniknąć niepotrzebnych wątpliwości i rozczarowań. Męczą mnie ludzie małostkowi, narzekający i drobiazgowi. Jestem niezależna zawodowo i nie poluję na zamożnego faceta ale jeżeli Ty szukasz zamożnej kobiety lub sponsorki to... musisz szukać dalej :) bo ja nią nie jestem.
Jeżeli lubisz kłamać, ściemniać, obiecywać, wciskać tzw."kilo kitu" to ze mną Ci się to nie uda :) naprawdę :) także nie wysilaj się bo czasu szkoda."

Dziewczyna jest ładna, ale sadzę, że na tym kończą się jej zalety...  
Mężczyzno, moim skromnym zdaniem, jeśli chcesz mieć spokój to "nie wysilaj się bo czasu szkoda"